Kolejny raz doszło najprawdopodobniej do zatrucia Płonki. Podczas burzy w nocy z soboty na niedzielę do rzeki przed mostem kolejowym dostały się niewiadomego pochodzenia zanieczyszczenia i pojawiły się śnięte ryby. Sprawę bada WIOŚ.
Choć takie zdarzenia mają charakter incydentalny, to jednak powtarzają się cyklicznie co roku. Wędkarze zarybiają rzekę, a zanieczyszczenia głównie z niewiadomych źródeł trafiają do Płonki. Tym razem podczas weekendu z 7 na 8 lipca do rzeki oprócz wody z ulicznej kanalizacji deszczowej, która jest nie groźna dla rzecznej fauny trafiły zanieczyszczenia niewiadomego pochodzenia. Z relacji wynika, że ścieki dostały się do Płonki przed mostem kolejowym. Na odcinku przed mostem rzeka była czysta, dlatego wykluczyć też można zanieczysczenia z pól uprawnych.
Obecnie jest niski stan wody i słaby nurt, dlatego, jak relacjonuje jeden ze świadków ze Społecznej Straży Rybackiej Marcin Olszewski, zanieczyszczenia przemieszczały się również w górę rzeki. Pan Marcin zawiadomił straż miejską. O zdarzeniu powiadomiono też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który ma zbadać skład zanieczyszczeń. O wynikach poinformujemy.
Wcześniej z wylotu kanalizacji deszczowej przy moście na ul. Kopernika do Płonki dostało się szambo. Trzeba podkreślić, że deszcz tego dnia nie padał. Skąd tego typu zanieczyszczenia z kanalizacji deszczowej? Takie pytania zadał podczas ostatnich obrad samorządu miejskiego radny Marcin Kośmider stawiając w wątpliwość wobec tego faktu wszelkie eko-wyróżnienia miejskie, którymi miasto chwaliło się w jednym z wydań miejskiego biuletynu „Gazeta Płońska”. Jak widać na zdjęciach, Płońsk wcale nie taki „eko”, a wędkarze i nie tylko są wkurzeni podwójnie, ponieważ do masowego wymarcia wymiarowych karasi złocistych doszło niedawno w płońskim stawie „Rutki”
Na zdjęciach: zanieczyszczenia w Płonce i śnięte ryby. Stan z 8 lipca 2018 r. Fot. Marcin Olszewski.
(DK)