Dyrektor hali sportowej dostał "czerwone światło".Radni nie uchwalili wpisania do statutu MCSiR terenów przy „Rutkach”. Tym samym nie zaakceptowali koncepcji dyrektora MCSiR, a właściwie jej baraku, jak miałyby wyglądać sportowe imprezy plenerowe na terenach przy akwenie. Padło też pytanie na temat samochodów na niemieckich numerach na parkingu.
Wygląda na to, że zarówno ugrupowanie wspierające burmistrza, jak i opozycja ma te same zdanie co do funkcjonowania płońskiej placówki sportowo-rekreacyjnej. Radni nie uchwalili przejęcia pod pieczę Miejskiego Centru Sportu i Rekreacji w Płońsku terenów przy akwenie „Rutki”oraz statutu tej placówki.
Podczas ostatnich obrad samorządu miejskiego 26 października przy omawianiu punktu o uchwaleniu statutu zapytano dyrektora obiektu Waldemara Kunickiego jaką ma koncepcję prowadzenia działalności przez MCSiR na terenach znajdujących się przy akwenie „Rutki”. Szef hali sportowej powołując się na statut, ogólnie zakreślił dalsze założenia, m.in. współdziałanie w tym zakresie z MCK i analizował kwestie techniczne. Mówił też, że trzeba m.in. przetestować podłoże przy rutkach pod kątem transportu samochodami ciężarowymi ciężkiego sprzętu scenicznego. Wspomniał o powstającej nowej infrastrukturze i dobrej lokalizacji części przy parku miejskim, gdzie znajduje się ogródek jordanowski. Rozważał też lokalizację boiska do piłki nożnej. W tej kwestii istnieją trzy możliwe lokalizacje: po drugiej stronie rzeki opodal hali sportowej, teren Rutek bądź ew. na błoniach przy „Manhattanie”. Najlepszą lokalizacją zdaniem szefa obiektu byłby teren przy rzece Płonce przy ul. Kopernika.
W ocenie radnych rozważania to stanowczo zbyt mało. Radni oraz emerytowany nauczyciel WF-u, przewodniczący Henryk Zienkiewicz krytycznie odnieśli się do braku konkretnych pomysłów na rozwój i propozycji ciekawych ofert skierowanych do mieszkańców. Zarzucali dyrektorowi stagnację w płońskim sporcie.
Szef rady Henryk Zienkiewicz zasugerował aby szef hali sportowej opracował bardziej konkretne pomysły na rozwój możliwości sportowo-rekreacyjnych zarówno na terenach przy Rutkach, jak i w obiektach przy ul. Kopernika, które to działania, jak się wyraził są warunkiem sine qua non (koniecznym, który musi być spełniony, red.) w prowadzeniu tego typu placówki.
Dyrektor wspomniał o kosztach organizacji imprez sportowych i przytoczył przykład związany z organizacją gali bokserskiej. Jak poinformował, koszt takiego przedsięwzięcia wyniósłby 40 tys. zł – kwota według niego trudno osiągalna. Ten argument podważyła wiceprzewodnicząca Małgorzata Adamska-Jasińska mówiąc o możliwości pozyskania sponsorów w sposób bardziej efektywny.
Słowa krytyki dyrektor usłyszał też od radnych. - Takiego stanu sportu nie było nigdy – stwierdził radny Wojciech Bluszcz, były piłkarz klubu „Tęcza 34” - Pan otrzymał ostatnio więcej nagród, niż wyniósłby koszt organizacji gali bokserskiej dla dobra mieszkańców, o której pan wspomniał – powiedział radny Wojciech Bluszcz. Radni dopytywali się, dlaczego zajęcia fitness odbywają się w MCK, a nie w hali sportowej. Dyrektor bronił się mówiąc, że w hali też są zajęcia i imprezy taneczne. Jednak jak zauważył radny Wojciech Bluszcz, odbywają się one na zasadach komercyjnych – wynajęcia sali przez podmiot zewnętrzny.
Radny Marcin Kośmider skrytykował m.in. pomysł zorganizowania zawodów pływackich tuż po przerwie technicznej na basenie, ponieważ wcześniej z powodu cyklicznych prac konserwatorskich zawodnicy nie mieli możliwości treningu. Zadał też kontrowersyjne i enigmatyczne pytanie – Słyszałem, że pod budynkiem basenu parkują samochody na niemieckich numerach. Z czym to jest związane? - pytał radny. Szef MCSiR najpierw stwierdził, że nie ma wiedzy jakimi samochodami jeżdżą prywatnie jego pracownicy i zapewnił że sprawdzi to i wyjaśni tę sprawę. Dyrektor stwierdził, że jest otwarty na konstruktywną krytykę, jednak ma zastrzeżenia co do formy jaką stosują radni.
Tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu: dyrektor MCSiR Waldemar Kunicki (z lewej) i radny Marcin Kośmider z serią krytycznych uwag i pytań - obrady samorządu miejskiego 26 października.
Mina dyrektora MCK, mówi sama za siebie. Nie trzeba studiów kończyć żeby wyczuć, że Pan dyrektor radnego Kośmidra darzy ogromną sympatią.