Dyrektor MCK o filmie z monitoringu: to taka niezgoda na to, co się dzieje w przestrzeni publicznej. Do sprawy wydarzeń na ul. Karulaka powrócono podczas wczorajszych obrad samorządu miejskiego. Wypowiedział się również komendant KPP, który wspomniał o problemach kadrowych z którymi od dłuższego czasu boryka się płońska policja.
W związku z wydarzeniami na ul. Karulaka i nie tylko na obrady miejskie i powiatowe zaproszono szefów płońskiej policji. O tym jak może być niebezpiecznie w mieście i powiecie na własnej skórze przekonał się nie jeden. Przy okazji podjęcia tematu filmu, który widziała cała Polska, policja przedstawiła swój problem związany z brakiem chętnych do pracy w zawodzie policjanta.
Pytania na temat publikacji fragmentu nagrania monitoringu zadawano dyrektor MCK. Część filmu na którym widać gimnazjalistów pijących wódkę z butelki nie została upubliczniona Burmistrz stwierdził, że nie został poinformowany o zamiarze publikacji na facebooku, a dyrektor MCK nie ma obowiązku, aby konsultować publikację z burmistrzem. - Nie wyrażałem takiej zgody, ale też uważam, że pani dyrektor nie musiała mnie o to pytać. - odpowiedział na pytania radnych Andrzej Pietrasik.
Gimnazjaliści z alkoholem publicznie
- Jeżeli pani twierdzi, że były tam dzieci gimnazjalne, które piły alkohol, trzeba zadać pytanie: które dzieci, gdzie zakupiły, kto im sprzedał, bo za chwilę możemy powiedzieć, że dzieci w przedszkolu też piły. - odniósł się do sprawy radny Krzysztof Tucholski
O wyjaśnienia poproszono dyrektor MCK Elżbietę Wiśniewską. - Po godz. 22 wysłałam burmistrzowi SMS z wiadomością, że poinformowaliśmy policję o zdarzeniach w okolicy MCK na ul. Karulaka. - powiedziała Elżbieta Wiśniewska podczas sesji. - Następnego dnia, po kilkunastu godzinach rozważania tej sytuacji podjęłam decyzję o upublicznieniu małego fragmentu nagrania. Wszystkie inne fragmenty na których było widać, jak dzieci, powtarzam dzieci, bo ja ich w większości znam – gimnazjaliści piją alkohol – wódkę z butelki. Nie była to jedna, dwie osoby, tylko grupy osób. Tego fragmentu filmu nie zamieszczałam. - relacjonowała E. Wiśniewska.
Jak niebezpiecznie może wyglądać sytuacja nocą
- Opublikowany fragment zamieściłam świadomie po zasięgnięciu opinii prawnej. - kontynuowała szefowa kulturalnej placówki. - Jest to taka niezgoda na to, co się dzieje w przestrzeni publicznej, na środku ulicy, niezgoda na agresję, na brutalność, na przestępstwo, bo był to samosąd. Mnie rozrachunki sprawcy i ofiary nie interesowały. Chciałam pokazać społeczeństwu płońskiemu, jak niebezpiecznie może wyglądać sytuacja nocą w publicznym miejscu. Jak bardzo nasze dzieci nie potrafią reagować w takich sytuacjach. Młodzież gimnazjalna i licealna przyglądała się biernie temu zdarzeniu. Na drugi raz prawdopodobnie mimo skutków medialnych tego zdarzenia podjęła bym podobną decyzję. - stwierdziła szefowa MCK.
Radny Marcin Kośmider zapytał, czy przed emisją nagrania dyrektor MCK konsultowała się z policją, pod kątem czy publikacja nie zaszkodzi śledztwu. Elżbieta Wiśniewska stwierdziła, że pracownicy MCK policję informowali trzykrotnie telefonicznie o godz. 21.50, o 22.15 i o 22.17. natomiast samego wrzucania filmu na facebooka z policją nie konsultowała.
Burmistrz Andrzej Petrasik, obok sekretarz urzedu krystyna Marszał-Jankowska i dyrektor MCK Elzbieta Wiśniewska która odpowiada na pytania podczas obrad samorządu miejskiego 30 marca w sali obrat ratusza. Fot. DK.
W związku z wydarzeniem i nie tylko na obrady miejskie i powiatowe zaproszono szefów płońskiej komendy. Obydwaj, komendant i z-ca powiatowych organów ścigania zapewniali że mimo braków kadrowych mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie.
Na pytanie dot. złego wpływu publikacji filmu na śledztwo odpowiedział komendant płońskiej policji mł. insp. Jarosław Brzozowski , który stwierdził, że policja zna te osoby. Publikacja nagrania w śledztwie nie zaszkodziła. Zarówno pokrzywdzony, jak i sprawca nie przyznają się do popełnienia tego, jak i poprzedniego czynu i nie chcą współpracować z policją w żaden sposób. - Prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Trudno powiedzieć jaki będzie finał, bo ci panowie dalej nie chcą współpracować i podejrzewam, że tak będzie nadal. - powiedział szef płońskich mundurowych.
Brakuje policjantów
Przy okazji dyskusji na temat wydarzeń na ul. Karulaka komendant wspomniał o bolączkach związanych z brakami kadrowymi, a także brakiem zainteresowania pracą w policji. Jak poinformował, obecnie w KPP w Płońsku na 160 etatów jest 5 wakatów, a od kwietnia będzie ich 6. - Będziemy próbować zachęcić do pracy w policji i walczyć o pozyskanie policjantów z innych garnizonów. Znamy kilka nazwisk policjantów z doświadczeniem, którzy pracują w garnizonie stołecznym, wśród nich osoby, które mieszkają w powiecie płońskim. Jednak garnizon stołeczny nie wyraża zgody aby przeszli oni do pracy w płońskiej komendzie. - powiedział szef płońskich stróżów prawa, dodając, że podejmie szereg działań, aby zmienić tę sytuację.
Wsparcie kadrowe przychodzi dzięki staraniom komendanta wojewódzkiego. Od grudnia br. w KPP pracuje drużyna i trzy osoby z garnizonu płockiego. Drużyna jest dysponowana w zależności od potrzeb, w Czerwińsku lub Raciążu, a także na terenie Płońska. W płońskiej komendzie ze szkoły policyjnej kilka razy w miesiącu pojawia się pluton, co prawda policjantów uczących się ale pod okiem prowadzących podejmują też pewne interwencje. Wsparcie przyszło też od posła Macieja Wąsika, który wystosował list do MSW.
Wakaty, a klasy policyjne
Na braki kadrowe ma wpływ również cały proces testów programów szkoleń, które w znacznym procencie eliminują chętnych do pracy w tym zawodzie. O tym aspekcie wspomniał z kolei podczas obrad samorządu powiatowego w przeddzień zastępca komendanta powiatowego policji podinsp. Piotr Bartosiak. Pytanie na temat długotrwałych wakatów i problemów z ich osadzeniem zadał podczas sesji radny Dariusz Żelasko: mamy dwie klasy w szkole średniej o profilu policyjnym
i jeszcze ze dwie wojskowe, jak pan ocenia, czy absolwenci tych szkół nie garną się do pracy w zawodzie, czy KPP nie jest w stanie sprostać konkurencji na rynku jeśli chodzi o inne zawody?
Osoby, które kończą szkoły o tym profilu, może nie do końca chcą pracować w policji. Po kilku latach nauki może chcą dalej się kształcić, może zmienił im się profil myślenia. Trudno powiedzieć. Trzeba by zapytać uczniów - powiedział podczas obrad z-ca komendanta. - Na pewno przygotowanie i profil w większym stopniu pozwala im na to aby to „sito”kwalifikacyjne przejść . To jest roczny proces kwalifikacyjny, zaczynając od badań stanu zdrowia skończywszy na pozostałych testach. Na 100 osób kilkanaście przechodzi to „sito”. Następnie rekruci kierowani są na kursy podstawowe. Z 11 osób, które zostały skierowane 5 nie zdało, inne osoby doznały kontuzji. Summa summarum do pracy przyszły 3 osoby, z czego (oczywiście można pogratulować) – jedna z pań zaszła w ciążę i zacznie pracę za dwa lata. Z tego poziomu 100, 200 osób ilość stopniowo maleje i na koniec kandydatów można policzyć na palcach jednej ręki. - kontynuował odpowiedź na pytanie radnego podinsp. Piotr Bartosiak, który dodał też, że większe szanse mają kandydaci, którzy przeszli służbę wojskową.
Zastępca komendanta powiatowego policji podinsp. Piotr Bartosiak przedstawia problem policyjnych wakatów podczas obrad samorzadu powiatowego 29 marca. Fot. DK
Na niedobór kandydatów do pracy narzeka wiele garnizonów. Powodem braku rekrutów są także niskie wynagrodzenia i niebezpieczeństwa towarzyszące pracy policjanta. Jak alarmuje TVN24, najgorsza sytuacja jest w Szczecinie, Gdańsku, Wrocławiu i Białymstoku.
Tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym: komendant KPP mł. insp. Jarosław Brzozowski odpowiada na pytania radnych w sali obrad 29 marca.