Wczoraj ruszyła płońska manifestacja kobiet, które przyłączyły się do ogólnopolskiego strajku przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Protestujący z transparentami przeszli ulicami Płońska, wykrzykując hasła przeciwko autorom projektu restrykcyjnej ustawy wprowadzającej całkowity zakaz aborcji.
Czarny pochód ruszył ulicą Płocką przez rynek, potem przeszedł ul. Grunwaldzką i wrócił na płońską „starówkę”. W proteście wzięło udział kilkadziesiąt osób, które trzymały transparenty i wykrzykiwały hasła przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Kobiet nie zatrzymały strugi deszczu. O podjęciu akcji przez płońszczanki informowaliśmy wczoraj.
Wśród haseł na transparentach pojawiły się: m.in. „WOLNOŚĆ WYBORU ZAMIAST TERRORU”,„NO WOMAN NO KRAJ” ("Nie ma kobiet nie ma kraju" - parafraza tytułu piosenki Boba Marleya "No woman no cry"), przypomniały też, że "Z BABAMI NIKT JESZCZE NIE WYGRAŁ"
Zbiórkę zarządzono przed godziną 16.30 przy budynku Miejskiego Centrum Kultury. Z powodu deszczu uczestniczki i uczestnicy zgromadzili się na zadaszonym tarasie kulturalnej placówki. Wśród protestujących nie pojawiły się radne i radni płońskich samorządów ani przedstawiciele płońskich władz. W taki właśnie sposób niezadowolone środowisko Płońska zaznaczyło swą obecność i poparcie przeciwko restrykcyjnej ustawie i odrzuceniu społecznego głosu w projekcie liberalizującym prawo aborcyjne. W Płońsku podczas protestu nie pojawili się antymanifestanci w białych, czy klorowych strojach, którzy popierają całkowity zakaz usuwania ciąży.
„Zachęcam wszystkie kobiety, zarówno te młodsze, jak i starsze, uczennice, osoby pracujące, matki - wszystkie kobiety z Płońska zjednoczcie się w imię wolności waszej i następnych pokoleń!” – wzywała Karolina Iwańczyk współorganizatorka płońskiego, czarnego protestu.
Dotychczas obowiązujące prawo przewidywało usunięcie ciąży w trzech przypadkach: w przypadku, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki, w przypadku, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej) i gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa (do 12 tygodni od początku ciąży).
Zgodnie z wynikiem głosowania projekt zaostrzający prawo aborcyjne (całkowity zakaz aborcji) ma zostać skierowany do dalszych prac. Posłowie zdecydowali o odrzuceniu projektu liberalizującego prawo aborcyjne złożonego przez inicjatywę Ratujmy Kobiety.
Kobiety biorące udział w proteście nie chcą być postrzegane jako zwolenniczki aborcji. Chcą wolności wyboru w sytuacjach skrajnych. Tymczasem projekt ustawy ma zawierać bezwzględny zakaz przerywania ciąży, który Anja Rubik podsumowała następującymi słowami: „To wybór między pójściem do więzienia, a śmiercią”. Jednym słowem, jak wypowiedziała się lek. ginekolog Teresa Kowalczyk-Korba na łamach Portalu Płock,"Mamy ciążę, 30-32. tydzień, występujące powikłania zagrażające życiu kobiety, zmuszające lekarza do zakończenia ciąży, ale płód jest nieprzystosowany do życia. Płód umiera, lekarz do więzienia".
Drugim przykładem jest ciąża pozamaciczna, która kończy się śmiercią zarówno płodu, jak i matki, Dochodzą do tego dylematy moralne gdy pojawi się duże ryzyko, że dziecko urodzi się w znacznym stopniu upośledzone a opieka nad nim zarówno dla niego samego jak i rodziców w dzisiejszym systemie opieki zdrowotnej i społecznej biedzie, to wielkie, a często wręcz niewykonalne i wiążące się z traumą wyzwanie.
Pojawiły się pomysły kolejnych zaostrzeń i restrykcji (m.in. kar więzienia) wobec kobiet oraz lekarzy. Do tego dołożyć trzeba zniechęcanie i ograniczanie dostępu do in vitro, badań prenatalnych oraz edukacji seksualnej. Wskaźniki demograficzne mają być poprawiane wyłącznie za pomocą programu 500+ oraz kodeksu karnego. Taki obrót sytuacji spowodował społeczny protest na potężną skalę.
Akcja odbywająca się także pod hasłem „Strajk Kobiet” rozpoczęła się w internecie, a jej „zapalnikiem” była aktorka i reżyserka teatralna Krystyna Janda. Jej uczestniczki miały nie przyjść do pracy lub nie wykonywać codziennych obowiązków. Kobiety nie chcą stać się przedmiotem i inkubatorami w celu gromadzenia kapitału politycznego przez prokościelną władzę i środowiska.
Obowiązującą od 1993 r. ustawę antyaborcyjną prezes Fundacji MaMa Sylwia Chutnik (tvn24.pl) określiła jako „zhandlowane prawo między ówczesną władzą, a kościołem”. Ustawa dawała Polsce trzecie po Irlandii i Malcie najbardziej restrykcyjne prawo w Europie. Jak podaje wiadomosci.gazeta.pl , z kolei z powodu obecnego skrajnie restrykcyjnego projektu Polska dołączyłaby do siedmiu krajów świata w których aborcja jest całkowicie zabroniona: Salwadoru, Watykanu Gwatemali, Dominiki, Malty i Chile.
tekst/fot. (DK)
Na zdjęciach : płoński protest Czarny (deszczowy) Poniedziałek.