Sąd Rejonowy w Płońsku skazał Ewę D. - inspektorkę płońskiego „zatrudniaka"na karę jednego roku pozbawienia wolności, z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres 2 lat, oraz na karę grzywny. To wynik dobrowolnego poddania się karze przez oskarżoną. Pierwsza z serii rozpraw dotyczących nieprawidłowości przy organizacji wyjazdów przez płoński PUP odbyła się 28 lutego.
Inspektorka PUP przyznała się do winy, która polegała na tym, że jako funkcjonariuszka publiczna poświadczyła nieprawdę dotyczącą dokumentów związanych z wyjazdami szkoleniowymi pracowników płońskiego PUP m.in. do Francji, Zakopanego i Świnoujścia. Do zdarzeń, które przez Prokuraturę Okręgową w Płocku zostały uznane za przestępstwa, dochodziło w czasie, gdy Powiatowym Urzędem Pracy w Płońsku kierowała Teresa B.
Skazana pracowniczka PUP przyznała się do winy, a sąd przychylił się do jej wniosku, skazując ją z artykułu 271 § 1 na jeden rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, karę grzywny oraz pokrycie kosztów sądowych.
Siedmioro na ławie oskarżonych
W płońskim sądzie jeszcze w marcu odbędą się kolejne rozprawy związane z wyjazdami organizowanymi przez PUP. Prokuratura Okręgowa w Płocku aktem oskarżenia, przesłanym 31 sierpnia 2013 r., objęła cztery osoby pracujące w badanym czasie w PUP (księgowa, kierownik wydziału organizacyjno-prawnego, inspektor ds. kadrowych oraz szeregowy pracownik) oraz dwie osoby związane z biurem podróży i jednego przedsiębiorcę.
Akt oskarżenia jest najbardziej dotkliwy dla księgowej i szefowej wydziału organizacyjno-prawnego PUP, bo to one usłyszały najwięcej zarzutów.
Najpierw Prokuratura Rejonowa w Płocku, a potem wyższa Prokuratura Okręgowa w tym samym mieście od początku śledztwa zarzucały pracownikom PUP poważne nieprawidłowości przy organizacji wyjazdów, a także ukrywanie prawdziwego ich celu.
Śledczy uznali, że wyjazdy określane mianem służbowych, w istocie były podróżami turystycznymi do Francji, Świnoujścia i Zakopanego, bo brały w nich udział nie tylko pracownicy PUP, ale także osoby spoza urzędu pracy, w tym dzieci. Dodatkowo pracownicy PUP w Płońsku objęci aktem oskarżenia mieli podrabiać dokumentację wyjazdową, a także pokrywać z pieniędzy publicznych koszty szkoleń, które się nie odbyły, przywłaszczanie pieniędzy z zakładowego funduszu nagród, co też wiąże się z fałszowaniem dokumentów.
Łącznie wyjazdy, którym przyglądała się prokuratura, na przestrzeni pięciu lat kosztowały 215 tys. zł.
Zarzuty dotyczą również wyboru konkretnego biura podróży do organizacji i obsługi tych wyjazdów, co wiąże się bezpośrednio z oskarżeniem pracowników biura o współudział w przestępstwie.
Akt oskarżenia opisuje również sytuacje, gdy osoby z płońskiego PUP miały przyjmować korzyści majątkowe w zamian za dokonywanie zakupów u jednego przedsiębiorcy.
Pierwsze rozprawy wobec tych siedmiu osób mają się odbyć w Sądzie Rejonowym w Płońsku jeszcze w marcu. Z pewnością nie będą jednak tak krótkie, jak posiedzenie w związku z aktem oskarżenia wobec Ewy D., która dobrowolnie poddała się karze.
Sąd nad byłą dyrektorką oddzielnie
Nie ma jeszcze aktu oskarżenia wobec byłej dyrektorki Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku, Teresy B. Prokuratura w jej sprawie prowadzi odrębne postępowanie, które zawieszono ze względu na zły stan zdrowia podejrzanej. Na razie Teresie B. prokuratorzy przedstawili zarzuty w związku z przestępstwem z art. 231 § 2, oparte na ustaleniach śledztwa i zeznaniach świadków. Obecnie prokuratura sprawdza, czy przeszkody zdrowotne pozwolą na kontynuowanie śledztwa.
Początek w 2010 r.
Na podstawie doniesień prasowych prokuratura zleciła policji postępowanie sprawdzające w PUP, które rozpoczęło się 16 lipca 2010 r. Prawie dokładnie cztery miesiące później, w listopadzie tego roku, funkcjonariusze policji zatrzymali Teresę B. w miejscu pracy. Dyrektorka PUP trafiła do aresztu w Płocku, a tam sąd przychylił się do wniosku prokuratury i wydał postanowienie o aresztowaniu jej na trzy miesiące. Łącznie Teresa B. spędziła w areszcie pół roku, bo na wniosek prokuratora przedłużono środek zapobiegawczy.
Już wtedy dyrektorka PUP usłyszała zarzut przekroczenia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej przy organizacji wyjazdów szkoleniowych, czyli działania na szkodę interesu publicznego, za co grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Teresa B. nie przyznała się do winy.
Dyrektorka PUP decyzją płońskiego sądu opuściła areszt w maju 2011 r., po wpłaceniu kaucji sądowej. Na wniosek prokuratora otrzymała jednak decyzję o zakazie przebywania w budynkach PUP i Starostwa Powiatowego w Płońsku oraz zakaz opuszczania miejsca zamieszkania i dozór policyjny.
Po wyjściu z aresztu Teresa B. złożyła rezygnację z pełnienia funkcji dyrektorki Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku.
Następnie jednak Teresa B. objęła mandat radnej powiatowej po zmarłej 31 października 2011 r. Józefie Torbus. Wobec tego, już po złożeniu przez nią ślubowania, uchylono decyzję o zakazie przebywania Teresy B. w budynkach PUP i Starostwa, gdyż kolidowałoby to z wykonywaniem mandatu pochodzącego z wyboru powszechnego.
W tej sprawie również reguła systemu prawnego wobec osób podejrzanych o czyny karalne koliduje z prawem dostępu do informacji publicznej, m.in. o osobach publicznych, a taką osobą jest właśnie radna... Teresa Banasiak.
Dariusz Kaźmierczak
Piotr Kaniewski
Komenatrz
Nie jest prawdą, że nie dyskutuje się z wyrokami sądów. Prawdą jest to, że się ich nie powinno podważać w państwie prawa, a zwłaszcza , gdy staną się prawomocne i wyczerpią się drogi odwoławcze. A te są długie i kręte.
Natomiast nie ma zakazu formalnego ani nakazu moralnego, by z decyzjami prokuratury nie dyskutować lub nawet wątpić w ich zasadność, zwłaszcza w państwie prawa.
Otóż konsekwentnie wielce się dziwię uporowi płockiej prokuratury w sprawie obu aresztów nałożonych na Teresę Banasiak.
Jeszcze jesienią i zimą 2010 i 2011 r. rzeczniczka płockiej prokuratury tłumaczyła mi, że środek zapobiegawczy w postaci aresztu wynika z obawy mataczenia oraz ze względu na to, że podejrzanej grozi wysoki wyrok. Ale przy okazji wychodzi też prokuratorska niekonsekwencja, bo np. sążnisty akt oskarżenia tej samej Prokuratury Okręgowej w Płocku przedstawiony burmistrzowi Płońska w 2008 r. także dotyczył czynów zagrożonych wysokim wyrokiem, a być może nawet można było podejrzewać próby wpływania na świadków. I co? Grube oskarżenie Andrzeja Pietrasika zakończyło się katastrofą prokuratury, a sam oskarżony nie musiał siedzieć w celi w Łodzi czy innej Białołęce, czego mu zresztą nie życzyłem.
Dlatego też współczuję pani Teresie Banasiak półrocznego pobytu w areszcie przy ul. Smutnej w Łodzi.
Współczuję jej jako kobiecie, żonie, matce i babci - zwykłej pani z Płońska, a nie jako dyrektorce PUP.
Skądinąd wiem, że wrażliwość służb państwa prawa jest wprost porażająca, bo tej kobiecie odmawiano właściwej opieki medycznej i kontaktu z lekarzem specjalistą, co skutkuje odnowieniem się poważnej choroby.
Nie wiem, czy dzięki aresztowaniu Teresy Banasiak płocka prokuratura osiągnęła jakieś spektakularne sukcesy, które uzasadniałyby taką żelazną konsekwencje w kwestii izolowania i przy okazji - jeszcze przed wyrokiem - skazywania jej na środowiskową infamię.
Za to, być może, prokuratura osiągnęła taki cel, że pozostałym osobom, którym stawiała zarzuty, pokazała siłę państwa. Dość bezwzględny to pokaz.
Siły tej i mocy aparatu państwa prawa nie widać za to w bardzo wielu innych sprawach, gdzie gra idzie o naprawdę gigantyczne pieniądze, nadużycia władzy i kpinę ze zwykłych obywateli. No, ale Banasiakową przyskrzynili dla przykładu, bo pewnie tyle jest tej mocy i woli w państwie prawa.
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu tytułowym: drzwi z wokandą do sali rozpraw SR w Płońsku, za którymi w piątek 28 lutego zapadł wyrok skazujący.