Gdyby żył, 3 września skończyłby 50 lat - lider "Chłopców z Placu Broni" Bogdan Łyszkiewicz. 14 lat temu zginął w Rybitwach w gm. Baboszewo w wypadku samochodowym i zmarł w płońskim szpitalu.
„O Ela", „Kocham cię", czy hymn „Kocham Wolność", który zaistniał w pamięci i sercach, pokolenia artysty, a także sercach następnych pokoleń, przeszły do historii polskiego rocka - jako jeden ze zbuntowanych symboli lat 90-tych.
Ze względu na swój wygląd i beatelsowską fascynację nazywano go polskim Lennonem. Jego płyty rozeszły się już w nakładzie kilkusettysięcznym.
23 czerwca 2000 r. życie Bogdana Łyszkiewicza - lidera zespołu „Chłopców z Placu Broni"przerwał wypadek samochodowy pod Płońskiem. Trzeciego września polski John Lennon skończyłby 50 lat.
- W czasie ostatniej sesji nagraniowej Łyszkiewicz mówił w studiu do młodszych kolegów: "Jestem ostatnim rockandrollowcem w tym kraju". Miał szybki sportowy wóz - pamiątkę po pobycie w Stanach Zjednoczonych. Samochód był silnie poobijany, bo Łyszkiewicz, choć lubił szybką jazdę, nie był najlepszym kierowcą. W środowisku mówiło się, że zginął jak James Dean - Czytamy w recenzji książki biograficznej Marcina Sitki, z której można dowiedzieć się m.in. skąd wzięli się Chłopcy z Placu Broni.
Wypadek wydarzył się 14 lat temu, 23 czerwca 2000 r. w miejscowości Rybitwy koło Płońska. Lider „Chłopców z Placu Broni" został przewieziony do płońskiego szpitala, gdzie zmarł.
Oto fragment treść relacji z wypadku opublikowanej 26 czerwca 2000 r. przez dziennikpolski24.pl:
„Około siedemnastej jadący samochodem marki Chevrolet-Camaro Łyszkiewicz w miejscowości Rybitwy (powiat płoński), skręcając w lewo, wymusił pierwszeństwo i zderzył się z oplem omegą. Został ciężko ranny i zmarł w szpitalu przed dwudziestą trzecią - poinformowało w sobotę biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Oprócz Łyszkiewicza ranna w wypadku została jadąca z nim kobieta. Nikomu z pasażerów opla nic się nie stało.
Pojawiły się także komentarze które ukazały się z kolei na stronie portalu adonia.pl pod artykułem opatrzonym cytatem: Bogdana Łyszkiewicza - "Tak czy inaczej jesteśmy wszyscy nieśmiertelni... :
„Basia":Prawda o wypadku jest inna .Bogdan został potrącony na wjeździe do stacji benzynowej przez inny wóz ,który jechał jak szlony. Na trasie od Gdańska swoją jazdą ten szaleniec, a nie lider zespołu budził oburzenie wsród kierowców i za to co zrobił cudem uniknął linczu. Ciekawe czy nie ma wyrzutów sumienia?
„On": wyjeżdżał ze stacji benzynowej pod Rybitwami... ale się nie rozejrzał. Tyle w temacie.
W rocznicę urodzin wspominamy. "Wolność - kocham i rozumiem, wolności...."
Dariusz Kaźmierczak
Zdjęcie tytułowe: interia.pl