Wicepremier Sasin chce aby samorządy sprzedawały i dystrybuowały węgiel… Podwyżki energii fundowane przez państwowe spółki energetyczne sięgają od 300, 400, a nawet 1000 procent. Samorządowcy z całej Polski przyjechali w piątek do Warszawy aby przed kancelarią premiera protestować przeciwko wyniszczającej „małe ojczyzny” i przedsiębiorców polityce energetycznej rządu PiS.
Jak informują media, pod hasłem „POZOSTANIE NAM TYLKO CIEMNOŚĆ” samorządowcy przekonywali, że ich miejscowości stanęły do "nierównej walki" ze spółkami należącymi do Skarbu Państwa. Dlatego zwrócili się do marszałek Sejmu o "pilną interwencję, która pozwoli rozpocząć proces stabilizacji na rynku energii elektrycznej". Na ręce wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej złożono petycję, w której przedstawiciele samorządów domagają się interwencji państwa z powodu cen energii.
Czy rząd szuka „kozła ofiarnego” przed zimą?
Do drożyzny trzeba dodać zmniejszenie środków z podatku PIT. A do tego wszystkiego dochodzi niedorzeczny, zdaniem większości pomysł wicepremiera Jacka Sasina, aby to samorządy za rządzących wykonały „czarną robotę” i dystrybuowały horrendalnie drogi, złej jakości węgiel, którego nie ma... Zdaniem opozycji, rząd w ten sposób chce przerzucić odpowiedzialność na barki gnębionych i dekonstruowanych przez PiS samorządów, które nie wykazują poparcia dla partii rządzącej. Zdaniem pomysłodawcy Jacka Sasina - samorządy mają spółki komunalne, które mogą kupować węgiel bezpośrednio u importera i sprzedawać go z dużo mniejszym narzutem niż inni pośrednicy – informował Serwis Samorządowy PAP. Nie ma żadnych informacji, jak np. samorządy miałyby przewozić i składować węgiel. Jak stwierdził Jan Piński – redaktor naczelny czasopisma „Historia bez cenzury”:
Jarosław Kaczyński idzie po samorządy. Widać wyraźnie, że postanowił swoją klęskę i klęskę swojego rządu, który nie zapewnił ludziom węgla przerzucić na samorządy
Jeśli chodzi ogólnie o finanse, w płońskim samorządzie sytuacja już stała się alarmująca z powodu okrojonych przez rząd środków dla samorządów. W przeliczeniu na jednego mieszkańca wychodzi niespełna po 8 zł… To wynik ustawy rządu. Burmistrz przekazał alarmujące słowa i apel do radnych PiS.
- Mieszkańcy oczekują ukończenia inwestycji, których nie możemy przerwać. Jeżeli przerwiemy będziemy musieli zwrócić dotacje i zapłacić karę łącznie z odsetkami. Jak rozpoczęliśmy budowę drogi i jej nie skończymy, to mieszkańcy przyjdą z taczkami pod urząd, nie tylko do mnie. Musimy się wszyscy połączyć we wspólnym działaniu, żeby znaleźć pomoc dla naszego miasta – zwrócił się do radnych gospodarz Płońska pod koniec września, zapowiadając, że nie zacznie nowych inwestycji dopóki nie zostaną zakończone rozpoczęte.
(DK)
Na zdjęciu: protest samorządów w Warszawie 7 października. Fot. sceen z mat. videoparlament.pl