Wobec wiceprzewodniczącej samorządu miejskiego i naczelniczce wydziału, rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska płońskiego starostwa Aliny Braulińskiej, zarząd powiatu podjął działania zmierzające do dyscyplinarnego zwolnienia z zajmowanego przez nią stanowiska. Wcześniej wydział, którego była szefową został przekształcony w referat, a radną „zdegradowano” do funkcji kierowniczki. Nie zmieniając jej zakresu obowiązków, zmniejszono wynagrodzenie, karając ją także naganą za... obecność podczas obrad powiatowych. Doszło także do złamania przepisów prawnych dotyczących przedemerytalnego okresu ochronnego. Sprawa znalazła swój finał w sądzie pracy i stała się przedmiotem gorącej dyskusji podczas obrad miejskiego samorządu.
Po reorganizacji w strukturze płońskiego starostwa polegającej na zmianie wydziału w referat i zamiany stanowiska naczelniczki na stanowisko kierowniczki, przy jednoczesnym zachowaniu tego samego zakresu obowiązków, lecz zmniejszeniu wynagrodzenia, szefowa wydziału i wiceprzewodnicząca rady miejskiej Alina Braulińska złożyła pismo odwoławcze do starosty oraz zarządu powiatu, które jednocześnie skierowała do wiadomości przewodniczącego rady miejskiej. W treści domagała się cofnięcia decyzji pracowniczej i przywrócenia poprzednich zasad zatrudnienia.
Złożone przez wiceprzewodniczącą i jednocześnie pracownika starostwa pismo spowodowało podjęcie kroków zmierzających do dyscyplinarnego zwolnienia jej przez zarząd powiatu i skierowania pisma w tej sprawie do samorządu miejskiego, gdyż sprawuje mandat radnej. Starostwo dopatruje się w zachowaniu pracowniczki wręcz rażcego naruszenia regulaminu. Zgodnie z procedurą rada miejska musi podjąć uchwałę w tej sprawie.
Wcześniej podczas obrad powiatowych Alina Braulińska została ukarana naganą za obecność na dalszej części obrad, którym postanowiła się przysłuchiwać, ponieważ dotyczyły jej osoby oraz spraw związanych z jej wydziałem rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska, którego naczelniczką była przez 12 lat.
Podczas miejskiej sesji w czwartek 20 lutego odczytano pismo przewodniczącego samorządu miejskiego Henryka Zienkiewicza, skierowane do zarządu i rady powiatu, w którym poinformował, że zgodnie z obowiązującym statusem reprezentuje on radę na zewnątrz i ma obowiązek składania oświadczeń w sytuacji gdy prawa i obowiązki pracowników, będących jednocześnie radnymi mogą być zagrożone.
Szef rady ponowił prośbę kierowaną do zarządu starostwa o wyjaśnienie sytuacji. W tym przypadku nie doszło do likwidacji wydziału i zajmowanego przez radną miejską Alinę Braulińską stanowiska, a jedynie do zmiany nazwy wydziału i nazwy funkcji kierowniczej więc, jak twierdzi przepisy prawne o zatrudnieniu pracowników samorządowych zostały naruszone. Dodatkowo radnej, jako pracownikowi starostwa przysługują prawa związane z przedemerytalnym okresem ochronnym, które zostały całkowicie pominięte przez powiat.
„Na mojej szali stały przepisy prawa, a na szali starostów - efekt wyborczy”
Głos zabrała wiceprzewodnicząca Alina Braulińska. - Jestem zmuszona do zabrania głosu w tej własnej sprawie. Sytuacja nie jest komfortowa, ale muszę zareagować. Muszę zareagować, bo cierpi moja reputacja wieloletniego urzędnika i naczelnika wydziału w starostwie – rozpoczęła szefowa wydziału starostwa. - Kilkakrotnie interes prawny stanął w sprzeczności z oczekiwaniem politycznym starostwa i zarządu powiatu płońskiego. Naczelnik wydziału, który zajmuje się ochroną środowiska wydaje z upoważnienia starosty decyzje administracyjne, które bardzo często są złożone i trudne. To w ponad 90 procentach są to decyzje dla przedsiębiorców powiatu płońskiego. Naczelnik musi działać zgodnie z przepisami prawa. Wielokrotnie pani starosta i pan wicestarosta wyrażali różny sposób swe niezadowolenie z moich decyzji. Na mojej szali stały przepisy prawa, a na szali starostów - efekt wyborczy. Często słyszałam, że jestem radną i powinnam kierować się tylko i wyłącznie głosem wyborców. Tak było w kilku przypadkach na przestrzeni ostatniego roku – stwierdziła, dodając, że szczegóły przedstawi na kolejnej sesji.
Próba nacisku i zamach na zdrowie
- Jestem urzędnikiem samorządowym 30 lat, w tym 12 na stanowisku naczelnika. Ilość kontroli, które przeszłam zawsze kończyły się wynikiem pozytywnym. A poprzedniej władzy powiatowej też były trudne sytuacje, ale siadaliśmy do stołu i rozmawialiśmy, żeby znaleźć najlepsze wyjście z danej sytuacji. Obecna władza powiatowa postępuje zupełnie inaczej. Cały szereg działań odbieram jako próbę nacisku na moje decyzje. Za takim działaniem władz powiatowych kryje się chęć zmuszenia mnie do odejścia lub być może jakiś inny motyw, którego nie znam, a może już znam z zapowiedzi pisma, które dziś pan przewodniczący otrzymał. Tym motywem jest zwolnienie dyscyplinarne. Z pewnością jest to zamach na moje zdrowie – to nie ulega wątpliwości. Dlatego pod pozorem rzekomej reorganizacji zamieniono mój wydział na referat, a naczelnika na kierownika, z zachowaniem w stu procentach tego samego zakresu obowiązków. Złamano przepisy prawa dot. ochrony przedemerytalnej. Złamano przepisy o samorządzie gminnym, które przysługują radnemu, jako funkcjonariuszowi publicznemu. Mało tego – w ubiegłym tygodniu odsunięto mnie od podpisywania wszelkich decyzji. Nie mam upoważnienia, mimo iż zakres obowiązków mówi o podejmowaniu przeze mnie decyzji. Mam pisemną odmowę wydawania tych upoważnień - stwierdziła
„Usłyszałam, że mam na sesję nie wracać”
- Podczas ostatnich obrad powiatowych kiedy Henryk Zienkiewicz zabrał głos, radni zorientowali się, że coś się dzieje - kontynuowała wiceprzewodnicząca. - Pan przewodniczący Dariusz Żelasko, mając problem, żeby dopuścić mnie do głosu zarządził przerwę. W czasie przerwy pan wicestarosta Krzysztof Wrzesiński powiedział, że mam na sesję nie wracać. Była godzina 15:45. Regulamin mówi wyraźnie – każdy kierownik, każdy naczelnik ma obowiązek uczestniczyć w sesji. Wypisałam się przed końcem pracy prywatnie, żeby móc wrócić na obrady, ponieważ w mojej sprawie miała być dyskusja. Za to zostałam ukarana naganą. Odwołałam się, ale do dziś nie otrzymałam żadnej odpowiedzi - wyjaśniała radna.
"Dobra zmiana w płońskim wydaniu"
- W ubiegły piątek złożyłam pozew do sądu pracy o przywróceni mi poprzednich warunków pracy i płacy. Prawdopodobnie przede mną kolejny pozew związany z bezprawną naganą, a za chwilę pozew o przywrócenie w ogóle do pracy. Jestem przekonana, że znajdę w sądzie pracy sprawiedliwość – oznajmiła Alina Braulińska, nazywając całą sytuację „dobrą zmianą w płońskim wydaniu”
„Będzie dym”
Radny opozycyjny z ramienia PiS Marcin Kośmider zarzucał przewodniczącemu, że nie przekazał pisma od zarządu starostwa kierowanego do radnych miejskich w omawianej sprawie. Szef samorządu oświadczył, że pismo otrzymał tuż przed obradami sesji i nawet nie zdążył się szczegółowo zapoznać z jego treścią. Radny oponował wielokrotnie argumentując, że pismo wpłynęło 19 lutego, czyli w przeddzień obrad. Stwierdził też, że ma świadka, ponieważ 19 lutego, wraz z radnym Andrzejem Ferskim był w pobliżu posiadłości burmistrza Płońska.
- Byliśmy z Andrzejem Ferskim w pobliżu posiadłości burmistrza. Zawieszaliśmy banery prezydenta Andrzeja Dudy. Podjechał pan burmistrz i zaczęliśmy rozmawiać. Zadałem pytanie: No to co, jutro sesja? Powiedziałem, że chyba spokojnie będzie. A pan burmistrz mówi: Nie, nie, wcale nie spokojnie – Braulińską zwolnili. Jest pismo. Zaraz, zaraz - mówi, będzie "dym". Po tych słowach zacząłem się zastanawiać, że żadnego pisma nie dostaliśmy. Dlatego nie bez przyczyny było moje pytanie na początku sesji, czy wszystkie pisma kierowane do rady miejskiej (nie do przewodniczącego) otrzymaliśmy – relacjonował radny Marcin Kośmider, który wcześniej wszedł do biura urzędu i domagał się od pracowniczki wydania niniejszego pisma adresowanego do radnych.
- Poszedłem do biura w trakcie przerwy w obradach, bo mam takie prawo – stwierdził radny. Szef samorządu zapewnił, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, ponieważ na zadekretowanie pisma ma określony czas.
"Są ludzkie wartości ponadpartyjne"
Głos zabrał burmistrz Andrzej Pietrasik. - W odróżnieniu od pana, nie mam świadków - odpowiedział radnemu gospodarz miasta - Rzeczywiście wracając do domu z pracy o godzinie 18-tej „najechałem” na pana w cudzysłowie. Stał pan metr od mojej furtki. Nie będę się licytował, co kto powiedział, co kto zrozumiał. Na pewno rozmawialiśmy o sprawie pani Braulińskiej, ale nie o piśmie. Ja nie dekretuję pism. Dekretuję pisma tylko wyjątkowo.Tym zajmuje się sekretarz, który musiał wczoraj wyjechać, więc ja zadekretowałem pisma przed wyjściem z pracy i dlatego to pismo mogło być w biurze rady dzisiaj rano - wyjaśniał. - Martwi mnie to natomiast, że pan szydzi z osoby, którą zwalniają. Są ludzkie wartości ponadpartyjne – zwracał się do radnego Marcina Kośmidra burmistrz.
Radna Ewa Sokólska stwierdziła, że burmistrz również stosował swoją taktykę podczas zwalniania pracowników.
Radny Marcin Kośmider oznajmił, że wniosek ze starostwa mógłby być od razu procedowany na czwartkowych obradach, gdyby niezwłocznie przekazano radnym pismo.
Na pierwszym planie Ewa Sokólska i Marcin Kośmider podczas obrad samorządu miejskiego w czwartek 20 lutego.
Radna Ewa Sokólska odczytała treść niniejszego pisma do radnych.
Poniżej cytujemy obszerny fragment.
W uzasadnieniu pisma podpisanego w zastępstwie starosty Elżbiety Wiśniewskiej przez wicestarostę Krzysztofa Wrzesińskiego radni usłyszeli:
(…) Starosta Płoński wykonujący obowiązki pracodawcy wobec pracowników Starostwa Powiatowego w Płońsku podjął decyzję o zwolnieniu z pracy Pani Aliny Braulińskiej, kierownika Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska z powodu rażącego naruszenia przez nią obowiązków pracowniczych. Pani Alina Braulińska jest Radną Rady Miejskiej w Płońsku i pełni w niej funkcję Wiceprzewodniczącej. Zgodnie z przepisem Art. 25 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym, rozwiązanie z radnym stosunków pracy wymaga uprzedniej zgody Rady Gminy, której jest członkiem. Zgodnie z tym przepisem Rada Gminy odmówi rozwiązania stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą rozwiązania tego stosunku są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu. Przyczyna podjęcia decyzji o zwolnieniu wyżej wymienionego pracownika nie jest w żaden sposób związana z wykonywaną przez Panią A. Baraulińską mandatu radnego miejskiego. Podstawę zwolnienia stanowi natomiast ciężkie naruszenie przez wyżej wymienioną obowiązków pracowniczych, polegające na następującym zachowaniu:
W dniu 31 stycznia 2020 r. Pani Alina Braulińska skierowała do Starosty Płońskiego oraz Zarządu Powiatu pismo, które jednocześnie skierowała do wiadomości Przewodniczącego Rady miejskiej w Płońsku, w którym domaga się cofnięcia indywidualnej decyzji pracowniczej w jej sprawie (przeniesienie pracownika samorządowego w związku z reorganizacją jednostki), jednocześnie wzywając do uchylenia dwóch aktów wewnętrznych w postaci uchwały zarządu powiatu, dotyczącej zmiany regulaminu organizacyjnego Starosty płońskiego oraz zarządzenia Starosty dotyczącego zmiany szczegółowej struktury organizacyjnej w jednostkach Starostwa Powiatowego w Płońsku. Pismo to zostało opatrzone pieczęcią nagłówkową - „Starostwo Powiatowe w Płońsku”. Było zarejestrowane na znakach kancelaryjnych Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska i podpisane przez Panią Braulińska z posłużeniem się pieczęcią imienną z upoważnienia starosty.
W tej sytuacji Pani Alina Braulińska stworzyła urzędowy dokument starostwa, który jednocześnie został skierowany na zewnątrz urzędu m.in. do Przewodniczącego Rady Miejskiej w Płońsku. Dokument ten zaistniał w obrocie prawnym, jako dokument emitowany z upoważnienia Starosty Płońskiego. Natomiast jego treść w sposób zasadniczy odbiega od zakresu umocowania Pani Aliny Braulińskiej do podpisywania dokumentów z upoważnienia starosty. Umocowanie to wynikało z upoważnienia nr 44/2018 z dnia 6 grudnia 2018 r., w którym Starosta Płoński upoważnił Panią Alinę Braulińską, Naczelnika Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska do załatwiania w jego imieniu spraw należących do zakresu działania Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska oraz do podpisywania pism, decyzji administracyjnych, postanowień i zaświadczeń w tych sprawach.
Zgodnie z paragrafem 5 ust. 2 pkt. 3 regulaminu pracy Starostwa Powiatowego w Płońsku, do podstawowych obowiązków pracownika należy przestrzeganie obowiązującego w zakładzie pracy regulaminu i ustalonego porządku oraz czasu pracy. Zgodnie z paragrafem 3. ust. 1 tegoż regulaminu, wszelkich informacji wychodzących na zewnątrz zakładu pracy udziela starosta lub upoważnione przez niego osoby. Zgodnie z paragrafem 34 ust. 1, pkt.1 tegoż regulaminu, szczególnie rażącym naruszeniem ustalonego porządku dyscypliny pracy pracowników starostwa jest m.in. wykonywanie prac niezwiązanych z zadaniami wynikającymi ze stosunku pracy. Jednocześnie zgodnie z zarządzeniem Starosty Płońskiego w sprawie zasad podpisywania dokumentów, osoby, które otrzymały od Starosty Płońskiego upoważnienia podpisują dokumenty wyłącznie zgodnie z udzielonymi upoważnieniami, co oznacza iż nie mają prawa do podpisywania w imieniu starosty dokumentów w sprawach nieprzewidzianych w upoważnieniu.
Zważywszy na treść przedmiotowego pisma i zawarte w nim żądania, był to dokument zupełnie prywatny w indywidualnej sprawie sporządzającej go osoby i w żaden sposób nie było uprawnione nadawanie mu formy urzędowej i kierowanie go, jako pisma urzędowego do osób trzecich z upoważnienia starosty. W tej sytuacji nie ulega wątpliwości, iż Pani Alina Braulińska swoim działaniem naruszyła powołane wyżej normy, do których bezwzględnego stosowania była zobowiązana. Z uwagi na charakter i wagę tych regulacji w funkcjonowaniu urzędu, zakładu pracy, a także na fakt, iż naruszenia dopuściła się osoba zajmująca stanowisko kierownicze, a zarazem pełniąca istotne funkcje, wobec, której obowiązują podwyższone standardy, przedmiotowe naruszenie ma charakter ciężki i stanowi podstawę do zwolnienia z pracy (...)
Zdecydują radni, a ostatecznie sąd pracy
Jak oznajmił przewodniczący Henryk Zienkiewicz, radni na kolejnych obradach będą musieli podjąć uchwałę w sprawie wiceprzewodniczącej. Na sesję zostanie zaproszona również starosta Elżbieta Wiśniewska. Przewodniczący przyznał, że z taką sytuacją, jak ta związana z radną Aliną Braulińską zetknął się pierwszy raz w swej karierze.
- Jest to pierwszy przypadek w mojej karierze, od ponad 30 lat. – przyznał przewodniczący i dodał, że bez względu na to, kogokolwiek coś takiego będzie dotyczyło w przyszłości, jego działania będą takie same, bez względu na przynależność polityczną radnego. - Działania moje będą takie same, jak w przypadku pani Braulińskiej. Nie ma znaczenia przynależność polityczna. Każdy radny będzie miał we mnie na pewno człowieka, który będzie walczył o jego godność, ponieważ jest osobą publiczną, wybrana przez społeczeństwo – zapewnił szef miejskiego samorządu. Decyzję radnych weźmie pod uwagę sąd pracy. Do sprawy wrócimy.
tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym: wiceprzewodnicząca Alina Braulińska (w środku) podczas wypowiedzi na temat zaistniałej sytuacji. Obok, wiceprzewodnicząca Małgorzata Adamska-Jasińska oraz przewodniczący Henryk Zienkiewicz.