Tym razem poszło o stypendia socjalne w miejskich szkołach. Opozycja uważa, że burmistrz „zagrał” uchwałą. Gospodarz miasta twierdził, że to bubel prawny. Pieniędzy na stypendia będzie trzeba szukać w budżetach miejskich jednostek nie tylko oświatowych.
Powrócił temat stypendiów socjalnych dla wychowanków miejskich szkół, ponieważ na ten cel zabrakło pieniędzy w oświatowych środkach budżetu miasta. Radni nie przebierali w słowach i krytycznie odnieśli się do wcześniejszej decyzji burmistrza, który zaskarżył ich projekt uchwały. Opozycyjna frakcja upatruje w takiej decyzji przyczynę deficytu w budżecie stypendiów socjalnych.
Burmistrz z kolei twierdzi, że uchwała radnych opozycji była obarczona błędem prawnym i była kopią uchwały, która funkcjonuje w Żyrardowie. Przyczyną deficytu według burmistrza jest fakt, że wspólnie samorząd podjął decyzję o pozostawieniu sześciolatków w przedszkolach. Jak wiadomo, miejskie placówki oświatowe pochłaniają lwią część budżetowych zasobów. Temat poruszono za sprawą punktu porządku obrad o treści: Informacja o funkcjonowaniu systemu stypendialnego i pomocy socjalnej dla dzieci i młodzieży.
- Stypendia upadły, bo nasz projekt uchwały, który gwarantował dużej liczbie dzieci stypendia za naukę, za osiągnięcia sportowe zaskarżył pan do wojewody. - zarzucił burmistrzowi radny Krzysztof Tucholski podczas obrad 20 października. - W innych miastach podobne projekty funkcjonują, pieniądze na to są. Podam przykład, o którym wspominałem, co jest ważniejsze, żeby każda spółka złożyła się na informacje o Płońsku w gazecie wydawanej przez ratusz, czy stypendia. Oczywiście wiem, że nauczycielom pieniądze na płace są potrzebne i tego nie kwestionujemy. - mówił radny
O wypowiedź w tej palącej kwestii poproszono szefową Miejskiego zespołu Obsługi Placówek Oświatowych Hankę Sulińską. - Stypendia motywacyjne zostały już wypłacone. Regulaminy przyznawania stypendiów tworzą szkoły, a nie rada miasta. Taki rodzaj wsparcia finansowego przyznaje swoją decyzją dyrektor szkoły. Rada miejska decyduje o przeznaczeniu środków. Całą procedurę przeprowadza się w szkole. Odwrotnie niż w przypadku stypendiów socjalnych.
Hanka Sulińska - kierownik Miejskiego Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych podczas obrad 20 października.
Techniki przeszkadzania
Do całej sytuacji odniósł się burmistrz Andrzej Pietrasik. - Panie przewodniczący, ja uważam, że są to celowe wcześniej umówione techniki przeszkadzania w wypowiedziach burmistrza, powtarzające się systematycznie. - ocenił przebieg obrad gospodarz miasta. - Robią to te same osoby, ci sami radni. Prosiłbym, aby pan zareagował jako przewodniczący. Ja nikomu nie przeszkadzam, nie przerywam, nie komentuję. Czekam kiedy pan mi udzieli głosu. O to samo proszę innych. - zwracał się do przewodniczącego Henryka Zienkiewicza burmistrz. - Przykro, że do takich sytuacji dochodzi. Byłem radnym miejskim, byłem radnym powiatowym. Ja bym się nie cieszył tak, jak pan z tego, że ustawa obarczona wadą prawną miałaby funkcjonować. - odniósł się do wypowiedzi radnego Tucholskiego. - Przy każdej kontroli, a były takie przypadki, kiedy stwierdzono, że uchwała rady miejskiej jest wadliwa, byłby zwrot środków, byłyby komplikacje finansowe. A więc pan powinien podziękować, że uchwała rady, która była obaczona wadą prawną znalazła się tam, gdzie powinna się znaleźć – w koszu. - skwitował Andrzej Pietrasik.
- Trzeba było opracować inny projekt uchwały. Panowie poszliście na „hura”. Uchwała została uchylona. I dobrze, że tak się stało. Nie zlikwidowaliśmy ani nagród, ani stypendiów. Kontynuowaliśmy to, co pan zaczął. Trochę inaczej ale zostały wypłacone stypendia i zostały wypłacone wszelkie świadczenia. Część z państwa siedzących po mojej lewej stronie również zabiegała o to, żeby sześciolatki zostały w przedszkolu. Na pewno zabiegał o to pan Marcin Kośmider. - zwrócił się do opozycji gospodarz Płońska.
- Słuchałem pni minister, która apelowała aby sześciolatki zostały w przedszkolu i zapłaciłem za to 1 mln 600 tys. zł miejskich pieniędzy, to państwo się dziwicie, że teraz tych pieniędzy nie ma. Jest to oczywiste. Pieniądze zostały wydane na wydatek nieprzewidziany w budżecie oświatowym na etapie jego tworzenia. Przypominam fakty, bowiem uważam, że zrobiliśmy dobrze, bo rozwiązaliśmy trudny problem społeczny. Teraz państwo uważacie, że zrzucą nam anioły z nieba brakujące pieniądze na oświatę? Pierwsze co robimy, to przeglądamy budżet oświatowy, na których paragrafach można ograniczyć wydatki i przeznaczyć tam, gdzie brakuje środków. Dzisiaj państwu proponujemy przesunięcie tych środków. Jeżeli się zdarzy sytuacja,że nie będzie skąd przesunąć, to ja będę zmuszony zwołać sesję ponad planem, zrobić korektę wydatków bieżących we wszystkich jednostkach miejskich po to, aby uzyskać na potrzeby realizacji tego zadania pieniądze. I tu nie ma żadnych żartów. Zasada jest prosta. Dochody bieżące równają się wydatkom bieżącym. Nie można wziąć pożyczki na funkcjonowanie miasta. Bardzo proszę państwa o powagę. - zwrócił się do opozycyjnej mniejszości Andrzej Pietrasik.
Obawy o zdrowie
Szczególnie krytycznie potraktował burmistrza Radny Wojciech Bluszcz. - Panie burmistrzu, pan do perfekcji doszedł w manipulowaniu w insynuowaniu i w obrażaniu. To naprawdę na nas nie robi wrażenia. Także pan może się już nie wysilać. - powiedział radny. Proszę sobie tego zaoszczędzić. Wie pan co? Mam poważne obawy o pana stan zdrowia psychicznego. - zwrócił się do burmistrza radny Bluszcz.
W tym momencie przewodniczący chciał odebrać głos radnemu, który jednak kontynuował wypowiedź. - Pan cieszył się, że wojewoda zakwestionował tę uchwałę, ponieważ jest niezgodna z prawem. Tak pan powiedział? Teraz ja zacytuję wywiad z lutego. „Jak się okazało, jest to uchwała będąca plagiatem z Żyrardowa, żywcem wydrukowana z internetu”. I w Żyrardowie ona funkcjonuje. Czyli jak to jest panie burmistrzu. Ja broń Boże nie chciałem pana urazić. Jeśli ona byłaby niezgodna z prawem, nie funkcjonowałaby w Żyrardowie. Pan burmistrz podkreśla, że to jest uchwała będąca plagiatem. Pytam więc, jak z tą uchwalą jest? - drążył temat opozycyjny radny.
- Z racji młodego wieku radnego Bluszcza przemilczę jego wypowiedzi. Nie odniosę się do nich na tym poziomie. Liczę, że kiedyś pan zmądrzeje. - odpowiedział radnemu Bluszczowi burmistrz.
- Głos zabrał radny Krzysztof Tucholski, który stwierdził, że jest przy tej uchwale wiele nieprawdy i manipulacji i nie ma ona nic wspólnego z Żyrardowem. - My nawet nie wiedzieliśmy, że taka obowiązuje. - stwierdził radny Tucholski. - Po pierwsze, przygotowywał tę uchwałę prawnik. Po drugie były konsultacje z dyrektorami szkół. Po trzecie, dyr. Katarzyna Mikołajewska przyniosła nam wszystkie uwagi dyrektorów szkół. Zgłębiliśmy je. Wszyscy z tego byli zadowoleni. - przytaczał radny.
Radny dodał także, że uchwała jedynie nie pasowała panu burmistrzowi, bo to był pomysł radnych opozycji, a nie pana burmistrza. - W Żyrardowie uchwała obowiązuje. Dlaczego nasza została uchylona? - pytał. - Miała być to uchwała o stypendiach naukowych i nagrodach. Jeżeli byłyby stypendia sportowe, mogą być zastrzeżenia, bo trzeba by było zapisać, kiedy przydzielamy, kiedy zabieramy. I tak to zostało zapisane. Jak chcecie się przekonać, czy mówię prawdę, to odświeżcie sobie dokumenty i zobaczcie z jakiego powodu ona została unieważniona i na co się tam prawnik powołuje. Nie na nagrody naukowe, a na stypendia sportowe, których w tej uchwale nie było i tak nasza uchwała padła z uzasadnieniem niedotyczącym naszej uchwały. I przez to, przez cały rok wiele dzieci straciło zarówno stypendia na naukę, jak i na sport. - twierdzi radny Krzysztof Tucholski.
Zgodnie z zapowiedzią burmistrza pieniędzy na stypendia miasto będzie szukać w kieszeniach miejskich spółek, m.in. zasilą je prawdopodobnie dochody z targowisk miejskich po podwyżkach, które właśnie wprowadzono. Łatanie stypendialnej „dziury” może odbyć się też kosztem innych wydatków oświatowych.
Tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym: radny Wojciech Bluszcz podczas obrad 20 października.
Wojewoda z pisu uchyla uchwałę ich pomysłu a pisowcy mają pretensje do Pietrasika . Zwariwać można .