Do tej pory wszystkie płatności od płońskich kupców odbywały się na terenie targowiska. Radni opozycji chcą unowocześnić tę formułę. Rzecz dotyczy opłaty za rezerwację miejsca na targowisku oraz opłat parkingowych. Radni chcą wprowadzić kasy fiskalne dla targowych inkasentów, tak aby dochód trafiał bezpośrednio do budżetu miejskiego. Pomysłodawcy twierdzą, że takie rozwiązanie przyniesie korzyści zarówno kupcom, mieszkańcom, jak i budżetowi miejskiemu. Urząd miejski i część kupców ostro krytykuje takie rozwiązanie.
W środę 30 grudnia przewodniczący płońskiego samorządu Krzysztof Tucholski wraz z radną Magdaleną Dobrzyńską i radnym Marcinem Kośmidrem zwołał konferencję prasową w nowo otwartym biurze poselskim Macieja Wąsika. Jak wyjaśniał podczas konferencji Krzysztof Tucholski, są dwie uchwały - jedna dotyczy opłat komunalnych, głównie comiesięcznych opłat za rezerwację miejsc na targowisku (opłata rezerwacyjna inaczej opłata za mienie red.) Wysokość opłaty pozostaje bez zmian i łącznie z wprowadzonym od dwóch miesięcy podatkiem VAT wynosi 30 zł - płatność do 10 dn. każdego miesiąca). Osoby, które w planach mają dłuższy czas działalności, mogą dokonać wpłaty z góry za kilka miesięcy. Na targowisku znajduje się 1100 stanowisk handlowych.
Natomiast zmiana wprowadzona przez radnych dotyczy formy płatności. Od nowego roku handlujący na targowiskach będą ją opłacać bezpośrednio w kasie urzędu miejskiego bądź przelewem bankowym, pocztowym, lub przelewem z konta internetowego. Jak twierdzi Krzysztof Tucholski, taka zmiana uszczelni ten mechanizm, a pojawienie raz w miesiącu w kasie urzędu, czy wpłata przelewem nie będzie dodatkowym utrudnieniem. Istnieje także możliwość opłaty za kilka miesięcy z góry.
Część kupców w starszym wieku, przyjeżdżających z daleka nie zgadza się z takim rozwiązaniem i twierdzi, że dla nich to wręcz katastrofa, ponieważ nie mają kont internetowych, a wpłata przelewem bankowym, czy pocztowym wiąże się z dodatkową opłatą, z kolei wpłata w kasie urzędu oznacza dojazd. Kupcy mają pretensję także o to, że przed decyzją o wprowadzonych zmianach nikt się z nimi nie spotkał i nie rozmawiał.
Właśnie kilku przedstawicieli niezadowolonej grupy handlujących w towarzystwie rzecznika urzędu pojawiło się w środę 30 grudnia w dniu konferencji prasowej przed biurem poselskim Macieja Wąsika przy ul. Płockiej 33. Kupcom odmówiono wejścia na konferencję. Zostali zaproszeni na oddzielne spotkanie. Przed drzwiami przewodniczący usłyszał od nich słowa m.in. „To ukłon w stronę Rumunów i innych obcokrajowców".
Stek kłamstw i manipulacji
Radny przyznał, że słuchając niektórych argumentów urzędu miejskiego nie wierzy, że mamy XXI wiek, dlatego postanowił zwołać konferencję, na której odniósł się, do jego zdaniem steku kłamstw i manipulacji. Szef płońskiego samorządu twierdzi, że tylko niewielka grupa kupców jest niezadowolona z wprowadzonych zmian. Jak poinformowano w płońskim magistracie, ok. 40 osób z pośród handlowców to mieszkańcy Płońska. Reszta dojeżdża z daleka. Radny wspomniał, że ze strony miasta padała nawet taka prognoza, że przed dziesiątym każdego miesiąca samochody kupców zakorkują wiadukt.
Druga uchwała, jak informował opozycyjny przewodniczący, dotyczy opłat przy wjeździe na targowisko, która pozostaje bez zmian. Opłaty będą uiszczane u inkasentów na miejscu. Jedyną rzeczą, którą radni zmienili, to zrównanie wysokości opłat związanych z podziałem na produkty pochodzenia zagranicznego i krajowego, bo tak naprawdę dzisiaj nikt nie jest w stanie dostatecznie tego sprawdzić. W rezultacie dwie osoby handlujące tym samym towarem płacą różne stawki.
- Nasze targowisko działa tak, że kierownik targowiska nie wie dokładnie, ile jest tam stoisk. Nie ma porządnego planu, który mógłby nam przedstawić - mówił Krzysztof Tucholski dodając, że podaje się liczbę 500 - 700 handlujących na ko. 1000 miejsc z informacją, że tych miejsc brakuje.
Wszystko do jednego worka
- W tej uchwale są różne stawki m.in. w zależności od ładowności i rodzaju pojazdu wjeżdżającego na teren targu. Inne opłaty obowiązują od sprzedaży np. tuczników, bydła, koni, gołębi. Dodatkowe stawki opłat dotyczą umieszczenia reklam na ogrodzeniu, czy rozprowadzanie ulotek. Można to podliczyć mając wiedzę na temat wysokości dochodu rocznego za każdą z tych stawek. Tymczasem słyszymy, że te wszystkie opłaty wędrują do jednego „worka" i nikt nie jest w stanie nam dziś powiedzieć, ile pieniędzy z tytułu wszystkich opłat targowych w tym worku się znajduje - mówił radny, proponując wprowadzenie kas fiskalnych, które jak twierdził uszczelniłyby cały mechanizm i być może przyniosłyby większe zyski.
Czasami warunki dla handlujących bywają bardzo ciężkie. Na zdjęciu targowisko miejskie przy. ul. 19-go Stycznia w styczniu 2013 roku. Fot. DKUcywilizować targowisko
Pomysły opozycji zostały nazwane przez UM jako zakłócające porządek na targowiskach. Urząd twierdzi także, że zmiany wprowadzone przez radnych mogą spowodować straty w budżecie w wys. 400 tys. zł. Tymczasem, jak mówił przewodniczący, zgłaszają się do niego handlujący, którzy sami proszą o wprowadzenie kas fiskalnych, bo nie mogą patrzeć się na to co się dzieje. - Gdybyśmy dodatkowo uszczelnili ten system przez wprowadzenie kas fiskalnych i pozostałe pomysły, to 400 albo 500 tys. zł wyniósłby dodatkowy zysk w przyszłym roku. Jestem o tym przekonany - powiedział Krzysztof Tucholski, dodając, że radni cywilizują targowisko, które działało i działa tak jak w połowie XX w.
„Szlaban na parking"
Radny pokazał bilet wjazdu na parking targowiska, gdzie data jest ledwie widoczna i nie ma wpisanej godziny, a bilet może krążyć przez cały dzień. - Jaką inkasent ma pewność, że następny kierowca nie wjedzie drugi raz na ten sam bilet? - pytał K. Tucholski. - Próbujemy zmienić tę uchwałę, bo szkodzi ona płońszczanom i naszemu miastu. Ja myślę że nasze zmiany w uchwale szkodzą, ale niewielkiej grupie osób w naszym mieście. Kupcy z tego tytułu będą mieć przecież mniejsze opłaty, dzięki temu nie będą podnosić cen towarów, na czym zyskają mieszkańcy Płońska i budżet miejski. Te zmiany szkodzą, ale kilku osobom. Dziwie się, że dzisiaj w XXI w. nikt nie chce tego fiskalizować i uporządkować, żeby na koniec roku można było przeprowadzić analizę z czego i jakie mamy dochody, bo w tej chwili nic nie wiemy: ile mamy np. z ulotek, ile z reklam.
Radna Magdalena Dobrzyńska wspomniała o zabezpieczeniu środków w budżecie na zakup systemu parkingowego - szlabanu z parkometrem, który będzie umiejscowiony przy wjeździe na parking w celu uporządkowania pobierania opłat od wszystkich, którzy na parking wjeżdżają.
Tekst./fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym: konferencja prasowa w biurze poselskim Macieja Wąsika przy ul. Płockiej 33 w Płońsku. Krzysztof Tucholski prezentuje bilet wjazdu na parking. Obar radni: Magdalena Dobrzyńska i Marcin Kośmider.