Znów na szpitalną szalę rzucono wybór: albo odbieramy pensje pracownikom, albo weźmiemy poręczony kredyt. To główny temat, jaki poruszano podczas obrad samorządu powiatowego, w świetle wygranej przez rodziców małego pacjenta sprawy, który z powodu złej decyzji lekarskiej został pozbawiony możliwości normalnego życia. Dyrektor Józef Świerczek, który wielokrotnie zapewniał, że sprawy sądowe szpital ma pod kontrolą, na obradach się nie pojawił.
Jakie są koszty lekarskich błędów w płońskim szpitalu i jak szpital jest na nie przygotowany finansowo? Obrady nadzwyczajnej sesji 9 września dotyczyły głównie podjęcia uchwały w sprawie udzielenia poręczenia długoterminowego kredytu, który zaciągnie płońska służba zdrowia.
jak informowaliśmy, do tragedii doszło na oddziale ginekologiczno-położniczym zimą 2010 roku. Kobieta nie została skierowana na oddział patologii ciąży. Lekarz błędnie stwierdził, że dziecko nie wykazuje oznak życia. Skutek - niedotlenienie i trwałe uszkodzenie mózgu. Sprawa trafiła do sądu.
Sąd Apelacyjny w Łodzi zasądził od SPZZOZ w Płońsku oraz PZU w Warszawie 900 tys. zł odszkodowania, plus odsetki z czterech lat, comiesięczną rentę z datą wypłaty sprzed lat pięciu, a także zwrot kosztów sądowych i adwokackich.
Ponadto kilka dni temu z funkcji został odwołany ordynator oddziału ginekologiczno- położniczego, który przepracował 30 lat oraz z funkcji jego zastępcy lekarz odpowiedzialny za poród chłopca w 2010 r., Zdaniem radnych - Dariusza Żelasko i Henryka Kozakiewicza ordynator nie miał najmniejszego związku ze sprawą, więc odwołanie go jest absurdalne.
Aby sprostać ciężarowi finansowemu, szpital zwrócił się do rady powiatu o poręczenie kredytu. Ostatecznie uchwałę o poręczeniu podjęto.
Zabrakło szefa szpitala
W środę 9 września zwołano sesję nadzwyczajną na której szpital reprezentowali zastępcy dyrektora. Sam dyrektor Józef Świerczek na obradach się nie pojawił. Jego nieobecność starosta tłumaczył sprawą sądową, w której szef szpitala musiał tego dnia uczestniczyć. Jak zauważył radny Dariusz Żelasko, to trudny do zaakceptowania fakt, ponieważ to właśnie dyrektor Świerczek wielokrotnie informował, że kwestia procesów sądowych szpitala jest pod kontrolą. Jak się okazuje jest dokładnie na odwrót, do tego stopnia, że szpital musi wziąć kredyt poręczony przez starostwo, aby wywiązać się z zobowiązań wobec pokrzywdzonych. Radnych postawiono przed wyborem - albo poręczenie, albo tniemy pensje pracownikom szpitala.
Radny Artur Czapliński w imieniu klubu PiS odniósł się do sprawy udzielenia poręczenia przez starostwo długoterminowego kredytu SPZZOZ. Według radnych klubu PiS to głosowanie z pistoletem przystawionym do skroni i emocjonalny szantaż, ponieważ znów zagrożone były wypłaty dla praconików szpitala.
Szokujące pismo
- Otrzymaliśmy projekt uchwały dotyczącej poręczenia długoterminowego kredytu szpitala oraz szokujące pismo z załączonymi wyrokami sądowymi i postanowieniami egzekucyjnymi skierowane przez Marka Gołębiowskiego oraz Franciszka Makowskiego do starosty Andrzeja Stolpy - mówił radny Artur Czapliński podczas nadzwyczajnego posiedzenia samorządu powiatowego. - Domyślamy się, że projekt uchwały poręczenia kredytu, który ma zaciągnąć szpital jest wynikiem tego właśnie pisma i tego wyroku sądowego. Domyślamy się dlatego, że do dnia dzisiejszego ze strony zarządu powiatu ani ze strony zarządu szpitala nie usłyszeliśmy żadnych wyjaśnień na temat poruszanej kwestii - mówił radny Artur Czapliński.
- Z otrzymanego pisma wynika, że przez cztery lata toczyło się postępowanie sądowe dotyczące odszkodowania za błąd lekarski, które szpital jednoznacznie przegrał i w trybie natychmiastowym musi wypłacić poszkodowanej rodzinie ponad 1 mln zł. Co najciekawsze, odszkodowanie to musi wypłacić pomimo podpisanej umowy z firmą ubezpieczeniową i polisy ubezpieczeniowej OC. Okazuje się jednak, że szpital takiej kwoty nie ma i zwraca się do rady powiatu o zgodę na poręczenie kredytu na spłatę roszczeń - kontynuował radny.
- W piśmie, które otrzymaliśmy panowie dyrektorzy szpitala piszą: „Jeżeli SPZZOZ dokona zapłaty wyżej wymienionych należności z tytułu wyroku sądowego, zabraknie środków na comiesięczną wypłatę wynagrodzeń i na inne terminowe zobowiązania". Chcielibyśmy zapytać, dlaczego pomimo, że dyskusja na temat problemów szpitala toczy się na forum rady od co najmniej roku, dopiero w piątek usłyszeliśmy o tej sprawie i o jej fatalnym wyniku? Dlaczego wcześniej nikt nie poinformował rady o toczącym się postępowaniu i o możliwym odszkodowaniu finansowym mającym wpływ na funkcjonowanie szpitala? - pytał Artur Czapliński.
Głosowanie z przystawionym pistoletem do skroni
- Pytamy dlaczego dyrekcja szpitala, wiedząc o takiej ewentualności, nie zabezpieczyła kwoty na ewentualną wypłatę odszkodowania. Stanowczo protestujemy przeciw przedstawianiu radnym sytuacji na zasadzie szantażu moralnego. W dniu dzisiejszym mamy sytuację następującą: albo poręczymy kredyt, albo pracownicy szpitala nie otrzymają swoich wynagrodzeń. To jest głosowanie z przystawionym pistoletem do skroni i jako klub radnych nie wyrażamy zgody na takie traktowanie oraz obniżanie powagi rady powiatu - oceniał bez ogródek radny PiS.
- Kolejny raz dowiadujemy się, że szpital nie ma innych możliwości oszczędzania i pozyskiwania pieniędzy, jak tylko z wynagrodzeń pracowniczych. Mieliśmy wcześniej dobrowolne wpłaty na rzecz ratowania szpitala, teraz mamy poręczenie kredytu lub brak wypłat dla pracowników. Kto to wymyśla i dlaczego do tej pory nikt nie zapanował nad tymi pomysłami? Zwracamy się do zarządu powiatu i obsługi prawnej starostwa w Płońsku o podjęcie natychmiastowej kontroli polis ubezpieczeniowych, umów oraz sposobów ich zawierania pomiędzy SPZZOZ w Płońsku, a firmami ubezpieczeniowymi. Prosimy o pilne przedstawienie wyników tej kontroli o raz o pisemne sporządzenie przez biuro obsługi prawnej ekspertyzy dotyczącej umów ubezpieczeniowych zawieranych przez szpital w Płońsku. Prosimy o dokonanie tej ekspertyzy pod kątem omawianego zdarzenia i przedstawionego wyroku sądu - zwrócił się do zarządu powiatu radny Czapliński.
- Prosimy także o informacje, dlaczego bądź na podstawie jakich przepisów nie mogliśmy udzielić szpitalowi dotacji, pożyczki z odroczonym terminem płatności na rozliczenie wyżej wymienionych zobowiązań. Szanowni państwo, w dniu dzisiejszym, jako odpowiedzialni radni nie mamy innego wyjścia.
Nie przyłożymy ręki do odebrania pensji
- Jesteśmy zmuszeni do głosowania za poręczeniem tego kredytu i do pilnego ratowania sytuacji w szpitalu. Nie przyłożymy ręki do kolejnego odebrania pensji bogu ducha winnych pracownikom szpitala - pielęgniarkom, ratownikom medycznym i salowym. Uważamy, że właściwsze jest dofinansowanie szpitala przez powiat, niż całkowita destabilizacji płońskiej służby zdrowia, a w jej wyniku prywatyzacja i zajęcie majątku publicznego przez podmioty prywatne. Jednoznacznie oświadczamy, że tracimy zaufanie do dyrektora SPZZOZ Józefa Świerczka. Dalsze sprawowanie przez niego funkcji dyrektora budzi nasze obawy co do dalszego funkcjonowania szpitala. Jeżeli w najbliższym czasie sytuacja się nie zmieni, uznamy, że w kwestii zarządzania płońskim szpitalem mamy do czynienia tylko i wyłącznie z polityką i kwestiami pozamerytorycznymi - zakończył Artur Czapliński.
Na zdjęciu radny Artur Czapliński ( pierwszy z lewej)Opinia prawna nie przewiduje odbierania wynagrodzeń
Tymczasem ,jak się okazuje, z opinii prawnej przytoczonej przez radną Elżbietą Wiśniewską jasno wynika, że nie może być mowy o odbieraniu pracownikom pensji. - Pan radny cytując dyrektora Świerczka straszy niewypłacalnością pensji na rzecz pracowników szpitala - odniosła do skutków nieporęczenia kredytu radna Elżbieta Wiśniewska. - Natomiast z opinii prawnej przygotowanej dla dyrektora szpitala przez adwokat Alinę Piskorską, którą w komplecie dokumentów dostali członkowie Rady Społecznej SPZZOZ, wynika, tu zacytuje: „Wynikający z zajęcia rachunku bankowego zakaz wypłat z tego rachunku nie dotyczy bieżących wypłat na wynagrodzenia za pracę wraz z podatkami i innymi ciężarami ustawowymi (w tekście wytłuszczoną czcionką). Czyli nie jest prawdą, że komornik wszedłby na pensje pracowników szpitala i że w konsekwencji nie udzielenia np. dzisiaj pożyczki, 500 pracowników szpitala nie otrzymałoby poborów - przytaczała Elżbieta Wiśniewska.
Dyrektor nie spodziewał się przegranych procesów
- To jasno wynika z opinii prawnej, chyba że ta opinia ma jakąś wadę, o której ja nic nie wiem. Innych opinii, kontr-opinii nie ma w tych materiałach, które członkowie Rady Społecznej SPZZOZ otrzymali. Skoro już jestem przy głosie, to wspomnę, że swoje uwagi zgłaszałam na posiedzeniu komisji i podczas obrad rady społecznej. Moje zdziwienie budzi fakt, że kilka miesięcy temu, gdy pytałam o środki zabezpieczone na procesy sądowe podczas dyskusji nad trudną sytuacją finansową szpitala, dyrektor Józef Świerczek odpowiedział, że nie spodziewa się jakiś przegranych procesów. Nie mówił też, jakie kwoty wchodzą w grę, z wyjątkiem spraw zusowskich, o których wiemy, że opiewają na kwotę 1mln 600 tys. zł plus odsetki. Natomiast wyrok w sprawie, na którą dzisiaj szpital zaciąga kredyt poręczany przez powiat, był do przewidzenia - wypowiadała się radna.
- Wyrok w sądzie pierwszej instancji na taką samą rentę i trochę mniejsze zadośćuczynienie zapadł już rok temu. Można było przewidzieć i zabezpieczyć środki, albo mówić otwartym tekstem o procesach sądowych i milionowym zadośćuczynieniu, łącznie z rentą. Co ciekawsze, na pytanie zadane podczas obrad rady społecznej, dostałam odpowiedź, że toczy się inny proces, który jest w toku. Czy to jest już jedyny proces i na jakim jest etapie, i co zrobiono, żeby w tych wszystkich procesach medycznych uniknąć tych kosztów dodatkowych, które idą w setki tysięcy zł? (koszty komornicze, teraz koszt obsługi kredytu na ponad 300 tys. zł), to są koszty, których można było uniknąć - zaznaczyła radna Wiśniewska.
Czy szukano porozumienia na innej drodze niż sądowa?
- Co szpital zrobił, żeby dojść z poszkodowanymi rodzinami pacjentów do porozumienia na innej drodze niż sądowa? Proszę przedstawić dokumenty świadczące o podjętych mediacjach, próbach wyjścia naprzeciw tym wydarzeniom, które miały miejsce w szpitalu i doprowadziły do takich procesów - Zwróciła się do zarządu powiatu radna Elżbieta Wiśniewska.
Do wypowiedzi radnych odniósł się starosta Andrzej Stolpa - Jeśli chodzi o zajęcie pensji, to opinia dotyczyła sytuacji takiej, że komornik zajmie konto SPZZOZ-u. Wtedy rzeczywiści te pensje pracowników byłyby pod ochroną, tylko tyle, że komornik zajmie należności szpitala z NFZ - wyjaśniał starosta.
- Na pewno ten wyrok i pieniądze pogarszają sytuację finansową szpitala, która bez tego była ciężka, chociaż w dalszym ciągu strata szpitala w ciągu 7 miesięcy była niższa od amortyzacji. Szpital zachowywał płynność finansową - mówił Andrzej Stolpa.
- Jeśli chodzi o ubezpieczenia, o których mówił radny Artur Czapliński, to w 2010 roku szpital był ubezpieczony do kwoty 550 tys. rocznie, tylko tyle, że to było 5 lat temu i przez ten czas bardzo wiele się wydarzyło. Wtedy ta kwota 550 tys. zł stanowiła dosyć duże zabezpieczenie, bo wyroki jakie wówczas zapadały na niekorzyść szpitala kończyły się roszczeniami na kilka tysięcy. Gdyby ktokolwiek w tamtym okresie miał świadomość, że te kwoty mogą sięgnąć takiej wysokości jak w tej chwili, to ubezpieczenie na pewno byłoby dużo wyższe. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że każda złotówka na ubezpieczenie to dodatkowy koszt.
- Mówicie państwo, że oszczędza się na pensjach, bo w zasadzie w tej chwili pensje sięgnęły takiego procenta budżetu szpitala, że na dobrą sprawę szpital oszczędza w na lekach, na jedzeniu i materiałach - odpowiadał na pytania radnych starosta.
Za-ca dyrektora do spraw administracyjno-gospodarczych szpitala Franciszek Makowski dodał że ubezpieczenie OC szpitala w wysokości 550 tys. zł, było ubezpieczeniem optymalnym na 2010 rok. - To było dość wysokie ubezpieczenie, które odpowiadało standardom szpitali tej wielkości, jak płoński szpital powiatowy i w tej kwestii nie mamy sobie nic do zarzucenia - odpowiedział Franciszek Makowski. - Obecnie to kwota 800 tys. zł. To ubezpieczenie kończy się za dwa miesiące. Broker organizuje procedurę celem wyłonienia ubezpieczyciela na rok następny - mówił z-ca nieobecnego na obradach szefa szpitala.
Na pytanie radnej Elżbiety Wiśniewskiej, czy wysokość ubezpieczenia pokryje koszty roszczeń toczących się obecnie spraw sądowych z powodu uchybień lekarskich, odpowiedź zostanie przedstawiona na piśmie.
O głos poprosił radny Dariusz Żelasko. - Jest rzeczą trudną do zaakceptowania, że rada została zwołana w dniu, gdzie nie może w obradach uczestniczyć dyrektor szpitala, który jest tutaj niezbędny i nieodzowny w tak ważnym momencie - podkreślił radny Dariusz Żelasko - To on wielokrotnie informował nas, że kwestia procesów sądowych szpitala jest pod kontrolą. Należy domagać się wreszcie pełnej odpowiedzi na temat wszystkich możliwych procesów, procesów osób prywatnych, procesów z ZUS-em. My mamy prawo i obowiązek posiadania pełnej wiedzy. Domagam się tego stanowczo - mówił radny
Narastający strach pacjentów
- Możemy już dzisiaj powiedzieć, że ten wyrok z powodu błędu oceny ryzyka oznacza dla oddziału gin- położniczego i dla całego szpitala problemy narastania obaw pacjentów, co do bezpieczeństwa ich oraz rodzących się dzieci. Zapłaci za to szpital, zapłacą za to pracownicy, zapłacą za to pacjenci. Oczekuję informacji na temat uzasadnienie tego wyroku - oznajmił Dariusz Żelasko.
Zwolniony ordynator
- Uzyskaliśmy dzisiaj informacje na temat zmiany ordynatora oddziału gin-położniczego i o wyborze jego następcy. Wiem, że ordynator, który został zwolniony nie miał kompletnie żadnego związku z tą sprawą. Natmiast skutki i konsekwencje wyroku, to wzrost wysokości polisy ubezpieczeniowej po wypłacie tak wysokiego odszkodowania w tym roku. Jednym słowem, sytuacje finansowa szpitala staje się pośrednio i bezpośrednio w wyniku tego zdarzenia dużo gorsza. To wszystko przekonuje mnie do tego, że teza o konieczności zmian personalnych kierownictwa szpitala znajduje racjonalne uzasadnienie i należy w tym zakresie ze strony zarządu powiatu oczekiwać konkretnych decyzji - mówił Dariusz Żelasko.
Na zdjęciu z-ca dyr. ds. opieki medycznej lek. med. Marek Gołębiowski ( przy mikrofonie) obok z-ca dyr. ds administracyjneo-gospodarczych mgr inż. Franciszek Makowski oraz pełnomocnik ds. promocji zakładu Elżbieta Dłabik.O odpowiedź na pytania radnego Żelasko poproszono zastepcę dyr. ds. opieki zdrowotnej w SP ZZOZ lek. med. Marka Gołębiowskiego.
- Rzeczywiście zdecydowaliśmy się na zmiany personalne w oddziale gin-położniczym i wydaje mi się, że podjęliśmy rozsądną decyzję - wyjaśniał lek. med. Marek Gołębiowski. - Uważamy, że nowa osoba potrafi lepiej zorganizować oddział. Doktor Wojciech Achcinski został powołany na stanowisko ordynatora na jeden rok z zadaniem uporządkowania oddziału. Z tego co potrafię ocenić, następca jest bardzo dobrym operatorem i posiada dużą praktykę położniczą i ginekologiczną, która może zapewnić frekwencję na naszym oddziale - mówił za-ca ds. opieki zdrowotnej SPZZOZ w Płońsku.
Roszczeniowość pacjentów będzie coraz większa
- Natomiast jeśli chodzi o sprawy merytoryczne i poziom fachowości doktora Achcińskiego, wydaje mi się, że jest bez zarzutu. Miejmy na uwadze taką rzecz, że każdy z nas, który pracuje w służbie zdrowia, szczególnie w oddziale zabiegowym, jest narażony w zależności od stażu na większe lub mniejsze ryzyko. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy wystąpi powikłanie, czy to z winy lekarza, czy z powodu czynników obiektywnych. Żyjemy w takich czasach, że roszczeniowość pacjentów będzie coraz większa. Apogeum uzyskano w USA. Należy liczyć się z tym, że ilość tych procesów będzie coraz większa. Suma odszkodowania, jaką można uzyskać od szpitala, na pewno zachęci wiele osób do założenia sprawy. To nie dotyczy tylko płońskiego szpitala, ale wszystkich i suma odszkodowań będzie z roku na rok rosła - oceniał lek. med. Marek Gołębiowski.
Unikalny ordynator
- Wracając do pytania radnego, myślę że decyzja personalna w stosunku do doktora Achcińskiego jest słuszna. Muszę państwu też powiedzieć, że wśród kadry medycznej jest coraz mniej osób, które chcą się podjąć objęcia stanowiska ordynatora tego oddziału. Szanse, aby znaleźć osobę o odpowiednim poziomie fachowości i predyspozycjach do kierowania zespołem ludzi są coraz mniejsze, ponieważ wiele osób, które są dobrymi fachowcami nie chce tego „zaszczytnego" stanowiska objąć, które finansowo nie jest aż tak atrakcyjne. To nie jest tak, że do nas do szpitala pukają różni specjaliści z doktoratami, doświadczeniem, a my ich odrzucamy i wybieramy tego jednego, o którym kiedyś pisała prasa - zakończył Marek Gołębiowski.
Uwłaczające nieobecności
Za wyczerpującą odpowiedź doktorowi Gołębiowskiemu podziękował radny Artur Czapliński, który zaznaczył jednak, że nieobecność na obradach dyrektora Józefa Świerczka, którą starosta tłumaczył sprawą sądową, jest faktem uwłaczającym tym bardziej, że sprawy sądowe nie są planowane z dnia na dzień. Podczas obrad nieobecny był także przewodniczący rady społecznej szpitala i wiceprzewodniczący rady powiatu Paweł Koperski, który jak poinformował starosta uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych. W odpowiedzi na zarzut radnego, nieobecność szefa szpitala starosta tłumaczył zbiegiem okoliczności i koniecznością szybkiego zwołania sesji z powodu terminów inwestycyjnych.
Słowo „przepraszamy"
Radny Dariusz Żelasko zapytał, czy szpital wobec rodziny poszkodowanego dziecka zdobył się na słowo "przepraszamy". Starosta Andrzej Stolpa zapewnił, że rodzina w najbliższym czasie otrzyma przeprosiny w odpowiedniej formie.
Radni czekają na uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Radna Wiśniewska odczytała uzasadnienie wyroku sądu I instancji pomijając te najbardziej drastyczne zdania o tym jaką „rośliną„ jest dziecko, które w wyniku tego porodu przeszło na świat. Cytat poniżej:
„Mając na uwadze powyższe rozważanie, w ocenie sądu nie budzi wątpliwości wina pracowników pozwanego szpitala w Płońsku, którzy jako personel medyczny ze znacznym doświadczeniem powinni byli rozpoznać zagrożenia wynikające z nadciśnienia występującego u matki powoda i przekazać pacjentkę, która w związku z tym znajdował się w ciąży zagrożonej pod opiekę bardziej wyspecjalizowanej jednostki medycznej.
Również zbagatelizowanie wyników badania KTG przeprowadzonego ok. godz. 17 w dn. 18 stycznia 2010 r. świadczy o winie personelu szpitala w Płońsku. W ocenie sądu zaistniał związek przyczynowo skutkowy między czynem niedozwolonym pracowników pozwanego szpitala, a powstałą szkodą w postaci urodzenia się (tu pada imię i nazwisko dziecka) w stanie ciężkiej zamartwicy. Jak wyżej wspomniano, gdyby nastąpiło przekazanie pacjentki szpitalowi o wyższym stopniu referencyjności lub chociażby gdyby cesarskie cięcie zostało przeprowadzone zaraz po nieprawidłowym wyniku badania KTG około godz. 17, wówczas nie doszłoby do urodzenia się powoda w stanie niedotlenienia okołoporodowego. A zatem w związku z powyżej przedstawioną argumentacją odpowiedzialność pozwanego szpitala w Płońsku nie budzi wątpliwości."
Radna Wiśniewska w związku z tym, że lekarz który prowadził tę pacjentkę pracuje nadal w szpitalu, poprosiła o wyroki sądów lekarskich w tej sprawie, zarówno I jak i II instancji oraz o odwołanie się od tego wyroku przez płoński szpital (na co się powołuje odwołując się od tego wyroku)
Jak wspomniał za-ca dyrektora Marek Gołębiowski, roszczeniowość będzie rosła. Miejmy nadzieję, że poprzez ten konkretny przypadek wzrośnie także odpowiedzialność szpitala oraz lekarzy.
Tekst./fot. Dariusz Kaźmierczak
Na zdjęciu tytułowym radni: Elżbieta Wiśniewska, Dariusz Żelasko oraz Henryk Kozakiewicz, w tle prezydium rady oraz starosta Andrzej Stolpa