Sąd Apelacyjny w Łodzi zasądził od SPZZOZ w Płońsku oraz PZU w Warszawie 900 tys. zł odszkodowania, plus odsetki z czterech lat, comiesięczną rentę z datą wypłaty sprzed lat pięciu, a także zwrot kosztów sądowych i adwokackich. Wyrok bez precedensu dotyczy tragicznego w skutkach zdarzenia, do którego doszło w płońskim szpitalu w 2010 r., a poszkodowanym jest pięcioletni dziś chłopiec.
Zimą 2010 r. na oddziale ginekologiczno-położniczym płońskiego szpitala, ówczesny zastępca ordynatora odbierał poród. Kobieta trafiła tu w 32 tygodniu ciąży, po raz trzeci na przestrzeni niewielu dni. Wcześniej powinna zostać skierowana na patologię ciąży w innym szpitalu, ale lekarz takiej decyzji nie podjął. Dlatego doszło do serii nieszczęść - oddzieleniu uległo łożysko, a chłopczyk urodził się tak mocno podduszony, że trwałemu uszkodzeniu uległ jego centralny układ nerwowy. Przeprowadzono reanimację, lecz lekarz poświadczył w książeczce zdrowia, że dziecko mimo to nie okazuje oznak życia.... Chłopczyka oceniono na zero punktów w skali Apgar.
Jak potem oceniła to płońska prokuratura - doszło do popełnienie błędu w sztuce przez lekarza, czym spowodowane zostało ciężkie kalectwo dziecka.
Pierwsze rozprawy odbyły się przed Sądem Rejonowym w Płońsku w 2012 r. Najpierw doszło do mediacji pomiędzy stronami, ale na ich ustalenia nie zgodziła się prokuratura. W pierwszej instancji zapadł wyrok wypłaty 15 tys. zł odszkodowania na rzecz chłopca oraz uznania lekarza winnym czynu, jednak z umorzeniem postępowania karnego na okres dwóch lat, z uwagi m.in. na jego dotychczasową niekaralność.
Przez następne lata proces toczył się w kolejnych sądach i instancjach, aż do 11 sierpnia 2015 r., kiedy Sąd Apelacyjny w Łodzi I Wydział Cywilny zasądził od PZU SA w Warszawie i SPZZOZ w Płońsku kwoty: 900 tys. zł zadośćuczynienia, 6 000 zł comiesięcznej renty oraz koszty zastępstw procesowych i opłat sądowych.
Prawomocny wyrok ustala też wieloletnie daty wsteczne, od których pozwani mają zapłacić odsetki, a także ustala datę wypłaty comiesięcznej renty ze strony płońskiego szpitala, liczonej od 2010 r.
Wyrok zapadł w Łodzi 11 sierpnia 2015 r. Szpital otrzymał go 18 sierpnia, a już dwa dni później dwaj zastępcy dyrektora SPZZOZ w Płońsku zwrócili się do starosty Andrzeja Stolpy z wnioskiem o przyznanie dotacji lub pożyczki z odroczonym terminem płatności.
Jak piszą zastępcy dyrektora Świerczka - brak tych pieniędzy spowoduje wstrzymanie wypłat pensji pracownikom szpitala, należności wobec ZUS, US i innych terminowych zobowiązań. Kwoty należne, wynikające z wyroku, zostały już zajęte przez komornika
Po stronie SPZZOZ w Płońsku realizacja wyroku SA w Łodzi wynosi ponad 1 mln zł, bowiem swoją część zobowiązań pokrył już PZU. Wyliczenie szpitala po stronie „winien" pacjentowi obrazuje poniższy fragment z pisma do starosty.
Zarząd powiatu poinformował dyrektorów, że nie ma możliwości prawnej udzielenia dotacji celowej na spłaty wynikające z wyroków sądowych. Jak czytamy z kolei w piśmie do Rady Społecznej SPZZOZ, zarząd zasugerował, aby szpital zwrócił się do banku o uruchomienie linii debetowej przy jednoczesnym zaciągnięciu kredytu, który może zostać poręczony przez powiat.
Z taką prośbą dyrektor zwrócił się do Rady Społecznej SPZZOZ w Płońsku, która zebrała się w piątek 4 września. Większość jej członków pozytywnie zaopiniowała wniosek o zaciągnięcie kredytu obrotowego na rachunku bieżącym w wysokości 1,2 mln do dnia 31 grudnia 2015, oraz o zaciągnięcie kredytu w wysokości 1,2 mln na bieżącą działalność szpitala na okres 10 lat.
Już w środę 9 września na sesji nadzwyczajnej rady powiatu, radni zdecydują, czy poprzeć poręczenie kredytu dla szpitala na okres 10 lat w wysokości łącznej 1,5 mln zł (wraz z odsetkami).
Milion wstrząsnął szpitalem - komentarz
W jak fatalnej kondycji finansowej jest szpital powiatowy w Płońsku, widać po ogłoszeniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że była to sprawa toczona w trybie cywilnym; matka chłopczyka od początku nie chciała postępowania karnego. Dlatego w tej sprawie jest mowa wyłącznie o zadośćuczynieniu i rencie, a nie wyrokach skazujących dla osób odpowiedzialnych za kalectwo dziecka.
Oto w sprawie, którą przez lata monitorowali prawnicy opłacani przez szpital, zapadł wyrok, jakiego absolutnie nikt się w tej instytucji nie spodziewał. Szkoda, bo wreszcie w różnych miejscach Polski zadośćuczynienia i renty są przyznawane pacjentom padającym ofiarą błędów medycznych.
Nikt nie jest nieomylny, więc tym bardziej osoby zarządzające placówkami medycznymi powinny z większą empatią podchodzić do pacjentów i ich rodzin, by w przypadku błędu reagować szybko - nie włóczyć się latami po sądach, bo jak widać słono te wędrówki kosztują.
Jeśli zaś uporczywe korzystanie z pomocy sądów, odwołań itd. wynikają z obrony tezy, że winnych dramatu brak, to tym gorzej dla szefów takiej placówki oraz dla lekarza, który popełnia błąd, bo też uwierzy, że to nie on. Tak utrwala się patologia i wasalna relacja pacjent-szpital(lekarz), oczywiście na niekorzyść pacjenta.
Teraz płoński szpital dołączył do wielu placówek, które boleśnie odczuwają błędność takiego myślenia. Szkoda, że małemu chłopcu i jego matce zdrowia to nie zwróci, bo pieniądze są jedynie zadośćuczynieniem, a także swoistą karą dla szpitala.
Lecz skoro 1 milion złotych powoduje, że dyrekcja znów mówi pracownikom, iż nie starczy na pensje, ZUS-y i podatki, to zdajmy sobie sprawę, w jak fatalnej sytuacji jest ta placówka.
Piszemy o tym od roku, że czas w SPZZOZ w Płońsku na głębokie reformy, ale nie polegające na likwidacji oddziałów czy dzieleniu zasobami pomiędzy podmioty zewnętrzne. Ten wyrok, który opisujemy, pokazuje, że to już ostatni dzwonek na to, by zmienić styl zarządzania placówką - ogłosić konkurs na dyrektora i wprowadzić rzeczywisty plan uzdrawiający (jak to brzmi) szpital w formule placówki publicznej. Inaczej za niedługi czas, zamiast możliwego uzdrowienia, przyjdzie pora jedynie na nieskuteczną reanimację.
Piotr Kaniewski