Przestępczym ekscesom seksualnym m.in. księży winna jest prof. Magdalena Środa i Kazimiera Szczuka; jeśli nie one, to pornografia i fałszywa miłość; jeśli i to nie, to rozwodzący się rodzice, albo filozofia gender. Według abp Michalika i części polskich hierarchów to pedofil jest ofiarą!
Część polskiej hierarchii kościelnej i też część zwyczajnych księży zachowuje się „na tej ziemi..." jakby byli wicekrólami hiszpańskimi w odkrytej Ameryce, z tym że w ich odczuciu pełnią tę rolę nie w imieniu (Boże broń!) jakiegoś tam Franciszka, ale samego Pana Boga!
Ten obyczaj trwał w Polsce przez setki lat i był skrupulatnie rozwijany, co „ciemnota" chcąc nie chcąc umacniała, wicekrólowie zaś układali się tylko z możnymi tego świata. Dlatego dzisiaj Kościół polski nie rozumie, co się dzieje dookoła, nie tylko w kontekście przestępczych działań seksualnych niektórych swoich księży.
Kapłan w Kościele pełni rolę przewodnika w wierze i największego głosiciela jej prawd. Jeśli natomiast po prostu albo opowiada bzdury, albo pokrętnie i obłudnie broni przestępców, bo ma w tym wyraźny interes, to nie tylko nie zasługuje na szacunek ludzki, ale przede wszystkim nadwyręża w ludziach poczucie sensu istoty wiary. Poza tym, że jest to chyba najcięższe przestępstwo kanoniczne, to jest to przede wszystkim niebezpieczne dla ludzi-wiernych, którzy są tym manipulacjom poddawani.
Zaprawdę, powiadam Wam, mili moi, to nie pedofil jest przestępcą. On jest ofiarą!
Arcybiskup Józef Michalik podczas mszy na 90-lecie urodzin kardynała Gulbinowicza wygłosił homilię o poświęceniu, miłości i pułapkach czyhających na ludzi żyjących w zgodzie z ładem Bożym. Dodać trzeba od razu, że ład ten to dla abp. Michalika przede wszystkim tradycja, np. katolicki model rodziny.
Pośród poszczególnych części tego wywodu nie mogło zabraknąć oczywiście odniesień do spraw najpilniejszych dla Kościoła, czyli rozliczania się za pedofilię księżowską. Ale w tej kwestii pod wieloma reprezentantami Kościoła posadzki są tak gorące, że rozpoczęli lewitację, by broń Boże nie stanąć na „tej ziemi..." i nie musieć zachowywać się tak, jak porządnym ludziom w obliczu ewidentnych wpadek przystoi. Abp Michalik dalej brnąć w fałsz i obłudę postanowił tym bardziej, że w ubiegłym tygodniu został upokorzony koniecznością przepraszania za obciążanie dzieci winą za księżowskie przestępstwa seksualne.
Obecnie zmienił front, lecz oskarża dalej, czym w ten sposób tłumaczy „słabostki" swoich współbraci. Podczas wspomnianego nabożeństwa okazało się, że krzywda wyrządzania dzieciom jest karygodna, ale działa się i dzieje przez: pornografię dającą złudzenie miłości, przez agresywne feministki i ruchy gender, przez brak miłości w rodzinie i rozwody, przez związki jednopłciowe, prawo aborcyjne oraz możliwość zmiany płci, czego dzieci będą się uczyć w szkołach, bo zapewne wywalczą to genderki i feministki.
Pytanie brzmi: co wspólnego ma ksiądz pedofil z agresywnym feminizmem, ruchami gender i zmianą płci? Jaki to ma związek z korzystaniem z ciała dziecka lub nieletniego, nieletniej?
Bo, że „pornografia i fałszywa miłość w niej pokazywana", a także skłonności homoseksualne wpływ już na te zachowania księży mają wielki, to wiadomo. Mówił o tym sam papież Benedykt XVI, mówi głośniej i żąda porządków papież Franciszek.
Abp Michalik kolejnymi oskarżeniami wobec zjawisk nowoczesnego świata i ludzi w nich uczestniczących pośrednio bronił swoich słów sprzed tygodnia. - Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga - mówił Michalik niedawno.
W tak pokrętny sposób jeden z najważniejszych ludzi polskiego Kościoła odpycha od struktur odpowiedzialność i konieczność oczyszczenie się z tego brudu, o co woła także papież.
W Polsce działanie, które cechowałaby pokora ze strony księży i ich zwierzchników, jest niemile widziane, bo nie wynika z tradycji Kościoła w Polsce. Tu ksiądz nie przeprasza, a jeśli już zmuszą go do tego media - jak w ostatnich przypadkach - to w innych mediach podwójnie się odwinie, gdyż oskarżanie księdza o molestowania seksualne, gwałty lub wykorzystywanie mało- i nieletnich jest uważane za herezję. Co gorsza, „żelazny" laikat też tak sądzi...
Bo ze słów abp. Michalika można wysnuć tezę, że nawet jak ksiądz współżył ze swoim ministrantem czy uczennicą, to albo same ofiary swoim wyuzdaniem go do tego zachęciły, albo on naoglądał się pornoli i mu się w głowie pomieszało (bo przecież ustawowo powinno się ocenzurować Internet lub najlepiej go w ogóle wyłączyć), albo posłuchał Środy ze Szczuką w telewizji i postanowił się wyładować.
Po prostu, człowiek pobłądził, sugeruje arcybiskup.
Dotąd takiego delikwenta po cichutku w trybie nagłym przewożono do odległej parafii i wszystko zostało pozamiatane. Teraz czasy się zmieniły na tyle, że Kościół zdał sobie sprawę, iż tak jak stanął w miejscu w momencie triumfu po wyborze kardynała Wojtyły na papieża i sukcesie (także własnym) przełomu '89, tak stoi do dziś.
Tymczasem świat odjechał w mgnieniu oka. Nawet do tego pociągu zdążyli wsiąść Polacy średniego i młodego pokolenia. A Kościół został na peronie i broni betonowej twierdzy, nawet w tak haniebny sposób, by z kata psychicznego i gwałciciela fizycznego próbować robić ofiarę!
Ale nawet gdyby iść tym tropem, że księża nie radzą sobie psychicznie w tych czasach, bo rzeczywiście wszędzie czyha na nich mnóstwo pokus - od coraz szybciej dojrzewających fizycznie dziewczyn i chłopaków, przez dostępność pornografii (nadzwyczaj czule badającej wytrzymałość ślubów czystości) po głębokie zmiany obyczajowości społecznej - to kto ponosi winę za ich słabości? Za ich tak naprawdę małą wiedzę o świecie współczesnym.
Czy aby wychowawcami księży-pedofili i innych dewiantów nie byli dzisiejsi hierarchowie, którzy w seminariach uprawiają skrajny konserwatyzm edukacyjny, zamiast przygotowywać światłych kapłanów, gotowych i umiejących sprostać różnym wyzwaniom?
O tym problemie stale mówią profesorowie Bartoś i Obirek - byli zakonnicy, którzy odeszli ze struktur Kościoła nie mogąc sobie poradzić z obowiązującym tam poglądzie o konieczności zamykania się w twierdzy i uprawiania poletka na zasadzie: dziad tak siał i orał, to ja też muszę.
W tym sensie rzeczywiście abp Michalik i reszta muszą nawet bronić księży, bo wiedzą, jak srodze zawinili. Ale nie zawinili wobec sprawców swoimi zaniechaniami, triumfalizmem, poczuciem, że tu, na „tej ziemi..." mogą dosłownie wszystko - lecz wobec ich ofiar zawinili, za co muszą zapłacić.
Jednakowoż skoro mowa wyżej o płaceniu (choć nie dosłownym), to istotnym wątkiem obrony jest strach Kościoła przed koniecznością wypłat odszkodowań, jak to dzieje się w USA czy w zachodniej Europie.
W Polsce do wyroków sądowych w tym zakresie jeszcze droga daleka, ale nie niemożliwa. Obecnie sędzia, który by się ośmielił tak zawyrokować w składanych już sprawach, musiałby (musiałaby) być albo genderką i feministką, albo mieć posażnego współmałżonka z opcją wyjazdu z „tej ziemi...", lub być osobą niesłychanie odważną.
Groźba odszkodowań to też jest istotny element budowanych umocnień obrony przed problemem pedofilii opartych na obłudzie, bo o ile papież Franciszek może sobie mieszkać gdzie chce i nosić srebrny krzyżyk, to polski hierarcha musi mieszkać jak wicekról, złoty krzyżyk trzymać w szafie, a nie dawać ubogim, a jeździć super furką, bo go stać.
A problem tych zjawisk pedofilskich - choć nie dotyczy tylko Kościoła, bo w innych grupach społecznych występuje równie często, jest w stosunku do Kościoła o tyle istotny, że jest to organizacja feudalna i hierarchiczna z absolutną podległością księdza wobec zwierzchnika, przez co każda nowa odkrywana sprawa będzie tak samo głośna, jak poprzednie.
Jeśli więc nadal rzecznikiem obrony Kościoła przed faktami będzie obłudny abp Michalik, a nikomu nie starczy odwagi, by po męsku sprawy załatwiać, to tym bardziej należy współczuć ofiarom działań seksualnych księży różnych szczebli i im pomagać.
I co tu dużo mówić, poprzez sprawę pedofilii w Kościele dalej umacnia się i utrwala podział na dwie Polski - naszą i waszą. Jedna z nich będzie się kurczyć szybko, ale nie z powodów demograficznych, tylko dlatego, że wielu ludzi już przestaje na szczęście mieszać myślowo Pana Boga z osobą księdza, choćby nawet był kościelnym dostojnikiem.
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu - kliknij i powiększ - abp Józef Michalik. Foto Internet, dodatki redakcja.