To jest wiadomość wstrząsająca dla Platformy Obywatelskiej, chociaż to nie ich posłowie wzięli udział w szkoleniu w Moskwie. Pojechali tam przedstawiciele... Państwowej Komisji Wyborczej. Nie wiadomo kto kogo szkolił, chociaż to w Rosji są lepsi fachowcy od „wygrywania".
Stacja RMF FM podała w niedzielę, że jej rosyjski korespondent ustalił, iż 12 reprezentantów Państwowej Komisji Wyborczej przebywało w Moskwie na szkoleniu ze swoimi odpowiednikami. Wśród nich był m.in. Władimir Czurow, przewodniczący rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej, którego opozycja i obserwatorzy nazywają „czarodziejem". Na czele polskiej delegacji stał przewodniczący PKW Stefan Jaworski.
O wyjeździe szkoleniowym do Rosji nikt nie informował - podaje RMF FM. Tak samo o innym spotkaniu w Warszawie, które odbyło się w 2012 r.
Wisienką na torciku tak zażyłych relacji polsko-rosyjskich jest fakt wynajęcia przez PKW rosyjskich serwerów w poprzednich wyborach, co spotkało się z bardzo ostrą reakcją PiS i innych środowisk.
Teraz brak informacji o zacieśnianiu kontaktów na szczeblach krajowych komisji wyborczych, oraz o celu tych szkoleń zaogni jedynie sytuację. Z całą mocą wykorzysta to Prawo i Sprawiedliwość, którego reprezentanci mówią wprost, że wybory prezydenckie z 2010 i parlamentarne z 2011 mogły zostać „podregulowane" dzięki wyjściu danych z Polski.
Chybocząca się na falach łódka Platformy zacznie nabierać wody, ale to nie Schetyna ją rozhuśtał ani żaden człowiek PO, lecz szef PKW. I choć to instytucja z założenia niezależna, to tego typu kontakty, szczególnie w polskiej atmosferze posmoleńskiej, mają wydźwięk bezpośrednio polityczny i godzą w urzędujący rząd.
Obecnie, gdzie by się premier Tusk nie odwrócił, to czekają na niego same rozczarowania i porażki, a fakt że PKW - jak podaje RMF - wydelegowała do Moskwy znaczącą ekipę w trybie owianym nimbem tajemnicy, wzmaga tylko podejrzenia i otworzy kolejny rozdział politycznej wojny w Polsce.
Tego nie da się post factum wytłumaczyć, bo skoro Rada Europy, OBWE i szereg organizacji społecznych głośno wołają, że rosyjski model demokracji jest mocno podejrzany, to po cóż do Moskwy na szkolenie jedzie czołówka PKW.
Być może niedługo dowiemy się o warsztatach szkoleniowych PKW z ich odpowiednikiem w niewielkim kraju na samym końcu Azji.
Józef Stalin mawiał: nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. Polska PKW odbywając skryte spotkania utwierdza bardzo wiele osób w przekonaniu, że nie są to kontakty normalne i pożądane. Bo nikt nam nie wmówi, że to PKW szkoli Wielkiego Brata i jest coraz bliższa skierowania go na drogę ku prawdziwej demokracji.
Piotr Kaniewski