Bez Janusza Palikota polska scena polityczna przypomina fajfy w sanatorium. Owszem, ktoś sobie podpije i awanturuje się bez krawata, ktoś komuś babkę lub faceta odbije, ale generalnie jest miło i w znanym sobie towarzystwie. Palikot zburzył spokój lewicy i prawicy; prowokuje, przejaskrawia, jątrzy, a momentami narusza świętości narodowe i państwowe. SLD włącza się w nurt walcowania Palikota, bo nie chce dyskusji o nowych ideach w centrum i na lewicy, i sygnalizuje niezrozumienie istoty przekory tego posła. Stąd m.in. obecny zryw "prawdziwej" lewicy, bój intelektualistów z SLD z "naćpaną hołotą" Palikota.
Jest taka sentencja w filmie Wielki Szu", którą wygłasza główny bohater - patrzysz na przedstawienie a nie widzisz rzeczy (jego podstawowej przyczyny). Podobnie odbieram konopianą akcję Palikota i jego otoczenia. Kto chce, niech wierzy, że chodzi o nieograniczony i niekontrolowany dostęp do środków psychoaktywnych. Według mnie „marycha" i liść konopi to w większej mierze odwołanie się Palikota do praw jednostki i wolności wyborów, niż walka o jedną konkretną sprawę. Prowokacja intelektualna z elementami teatru politycznego.
Tymczasem częsć lewicy skupionej w SLD zachowuje się jak stara ciotka, która na wszystko ma jedną odpowiedź - do książek, tępaku, nie przeszkadzaj starszym. W tej mierze, patrząc na deklaracje światopoglądowe znanych twarzy z kręgu SLD, widać jak bardzo SLD-owska lewica przypomina konserwatywną i pruderyjną ekipę z lat 60-ych. Wtedy walczono z big-beat'em, dziś z Palikotem.
Obecna akcja książkowa jest o tyle kuriozalna, że na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat ludzie SLD rządzili lat osiem. W tym czasie dramatycznie spadało czytelnictwo Polaków. Mało tego, gdzie w czasie negocjacji unijnych byli lewicowi premierzy i ministrowie, gdy nie zdjęto wysokiego podatku z e-booke'ów? Czemu, chcąc upowszechnić czytelnictwo, nie zdjęto VAT-u z książek papierowych, w tym literatury pięknej, bo przecież ten podatek także podbija ich wysokie ceny? Wtedy reprezentanci lewicy średnio-starszego dziś pokolenia wprowadzali nas do Unii na tyle ochoczo, że sam Leszek Miller zapałał miłością do liberalizmu gospodarczego i ogłosił, że podatek liniowy jest super. Wówczas nikomu nie były w głowie książki i to jeszcze do rozdawania za friko.
Paradoks obecny polega na tym, że w części zachowań i deklaracji lewicowa partia polska prześcignęła niemieckich chadeków z rządzącego CDU. To skoro SLD ogłasza się jedyną lewicą, to jak głębokie pozycje w Polsce zajmuje średnia i radykalna prawica?
SLD z Mazowsza, pewnie z poparciem władz partii, z uporem maniaka realizuje projekt spalonej ziemi po Palikocie i Kwaśniewskim. Nawet za cenę tego, że odwróci się od „millerowców" elektorat poniżej czterdziestego roku życia. Szanować można Leszka Millera za to co było, ale trudno za działania współczesne nacechowane zemstą polityczną i osobistą oraz dążeniem do objęcia jeszcze jakiejś ważnej w państwie funkcji, bo czas ucieka. Reszta jest dla niego mniej ważna, o ile SLD będzie atrakcyjny dla Platformy teraz lub po kolejnych wyborach.
Akcja książkowa („Książka zamiast marihuany") ma wyłącznie na celu walkę polityczną z Ruchem Palikota i Europą Plus. Odczytuję to tak: my jesteśmy porządni intelektualiści, oni to „naćpana hołota" - jak był uprzejmy określić grupę posłów Leszek Miller.
Tym samym były premier i euroentuzjasta odleciał wraz ze swoim otoczeniem o lata świetlne od nowoczesnej lewicy europejskiej i amerykańskiej. Nie w zakresie udostępniania środków psychoaktywnych i tolerowania ich, ale w kwestii głębokich i wielowątkowych dyskusji o prawach jednostki do samostanowienia i szacunku (a nie tylko tolerancji) w sferze życia codziennego, światopoglądu i dokonywanych wyborów.
O tym się dyskutuje w świecie i takie problemy stanowią oś wielu wyborów - vide Obama kontra Romney.
U nas za to przaśnie i swojsko, byle tylko jakieś Palikoty czy inne spokoju nie zakłócały. SLD-owski walec jedzie po Palikocie, Siwcu, Kaliszu i samym Kwaśniewskim. Jak przejedzie, to może ich politycznie zabije (wątpliwe), co jednak nie znaczy, że nie mają oni racji prowokując do myślenia i odpowiadania na współczesne wyzwania centrum i lewicy.
Obecne zachowania SLD są dla tej partii jak strzał w kolano, ale oczekiwanie na zaproszenie ze strony premiera Tuska jest w SLD silniejsze niż niepokoje intelektualne.
Skoro dają, można brać. Lepiej żeby te książki trafiły do ludzi lubiących czytać, których wielu nie stać na zakupy w księgarniach, niż miałyby zalegać w partyjnych pokojach, gdzie czyta się słupki z różnych sondażowi. A dołączona naklejka niech będzie memento, że literatury do polityki mieszać nie wolno, bo tego nie życzyliby sobie nawet sami autorzy dzieł.
Bo cóż ma, powiedzmy, Sienkiewicz wspólnego z walką Millera z Palikotem? Może gdyby wiedział, to wiecznie napranego jak bąk Zagłobę wyekwipowałby w fifkę i trawę? Cóż to by były za wizje potęgi naszej, gdyby Onufry po golnięciu miodu zajarał jeszcze skręta?
Piotr Kaniewski
Fot. Internet - Janusz Palikot na wiecu przed Sejmem.