W tym znanym i pięknym miasteczku już po raz siódmy odbywa się festiwal filmowy „Dwa Brzegi". Po cudownej zeszłorocznej edycji, w tym roku również postanowiłem odwiedzić moje ulubione miasteczko. I tak oto, drugiego dnia pobytu, odnalazłem miejsce niezwykłe, tak różne od kolorowego rynku, od jego wesołego gwaru - niechcący znalazłem się bowiem na cmentarzu parafialnym.
Gdy przyjechałem do Kazimierza, jak zawsze przywitał mnie widok bajkowego rynku. Kilka Cyganek, nieładna pani sprzedająca „koguty w promocji" i zakochane pary... dzień jak co dzień - pomyślałem i oddaliłem się celem pozostawiania rzeczy w pensjonacie, do którego zawsze mam „pod górkę".Szybki prysznic, zmiana garderoby i z powrotem do rynku - odebrałem akredytację, pobrałem bilety i udałem się na pokaz filmów krótkometrażowych.
Szczerze rozbawiła mnie scena w dokumencie „Życie pozagrobowe", kiedy główny bohater, kamieniarz, narzeka na brak pracy w lecie, dodając: „bo wie pan, u nas, lato, to taki martwy sezon".
Ciekawym filmem był również EL RASTRILLO SE QUIERE - COMPROMETER - film hiszpańskiego reżysera Santi Veigi - w którym to filmie reżyser chce pokazać jak wygląda społeczne zaangażowanie i miłość. Czy od działalności pro publico bono można uzależniać dalsze losy związku? Czy może w działalności na rzecz innych najważniejsza jest motywacja? To wszystko udało się zamknąć reżyserowi w 21 000 filmowych klatek.
Później obiad i moje ulubione naleśniki francuskie. Krótki spacer i film „Dziewczyna z szafy". Kino pod gwiazdami, ogromny ekran na środku małego rynku. Ludzie siedzący na krzesłach, kocach i karimatach. Ja z natury jestem dość leniwy, więc przyszedłem chwilę wcześniej i zająłem mój poczciwy i sprawdzony „krawężnik na rogu".
„Dziewczyna z szafy" - film trudny, przewrotny i potrzebny. Filmweb napisał o nim: „Debiut kinowy cenionego filmowca niezależnego - Bodo Koxa, oparty na jednym z najwyżej ocenionych polskich scenariuszy ostatnich lat. Opowieść o niebanalnej przyjaźni trójki samotników: niepoprawnego internetowego podrywacza Jacka (wychwalany przez krytykę za rolę w "80 milionach" Piotr Głowacki), jego zamkniętego w sobie, niezwykle utalentowanego brata Tomka (wirtuoz polskiej komedii Wojciech Mecwaldowski w zaskakującej kreacji na miarę Dustina Hoffmana w "Rain Manie") i nieufnej wobec otoczenia młodej antropolog Magdy (debiutująca w kinie Magdalena Różańska). To dużo za mało... film porusza kilka bardzo ważnych problemów społecznych - tabu chorych na zespoły zamknięcia, kłopoty i zagubienie się młodych ludzi, sąsiedzką ciekawości i podłość, aż wreszcie tematykę godnego przemijania. Jest to film ważny, miejscami zabawny. Warto go obejrzeć, by przez dziurkę od klucza zajrzeć do kilku zamkniętych światów. Nie jest to film Oscarowy, ale warto poświęcić mu dwie godziny z życia.
Szybki sen, leniwy poranek... niespotkania z Janem Wołkiem i spotkanie z dyrektorem kazimierskiego muzeum. Kilka drobnych spraw i wycieczka.. w nieznane. Poszedłem odwiedzić miejsce, w którym mieszkał dawniej Grzegorz Ciechowski. Minąłem Jego dom i poszedłem dalej. Krok za krokiem, krok po kroczku i kamienna droga zamieniła się w „ruchome piaski" tutejszych wąwozów. Miałem iść dalej, ale zobaczyłem wydeptaną ścieżkę pod górę.
Ciekawość to jednak straszna rzecz - poszedłem wiec wydeptaną ścieżką i znalazłem się... na cmentarzu.
Cmentarz parafialny... oddalony niespełna kilometr od rynku głównego. Magiczne miejsce. Przez chwilę poczułem się tak, jakbym otworzył szafę i przeniósł się do Narnii. Nagrobki obrośnięte trawą i kwiatami. Wszechobecna cisza i spokojna zieleń... znalazłem się w innym świecie.
Sam cmentarz jest niesamowity. Położony pomiędzy wąwozami. Z wąskimi alejkami i starymi grobami. Cały czas szedłem pod górę, a cmentarz ciągnął się i ciągnął. Coraz to nowe pomniki zwracały moją uwagę.
A to Chrystus zamknięty w kapliczce, a to Maryja z dzieciątkiem, która wyglądała jakby przed chwilą przyniosła świeże kwiaty.
Cmentarz parafialny w Kazimierzu Dolnym znajduje się tuż za Klasztorem Reformatów, pod Wietrzną Górą. Miejsce zostało wybrane w 1798 roku. Na pierwszych „spoczywających w pokoju" nowa lokalizacja cmentarza musiała czekać aż do 5 listopada 1869 roku. Dopiero wtedy teren ten został poświęcony przez kazimierskiego proboszcza, księdza Jana Szczepańskiego, a niedługo potem zaczęto tam grzebać zmarłych.
Cmentarz niezwykły, wygląda jak osadzony w zieleni. Stara część cmentarza znajduje się po lewej stronie wąwozu, zaś w 1924 roku została poświęcona nowa część, znajdująca się po przeciwległej stronie. Nad wąwozem powstał murowany, arkadowy most łączący te dwa cmentarne światy.
Cmentarz mnie pochłonął i zachwycił. Nagle ze świata kolorów, kuglarzy i bajek znalazłem się w oazie spokoju. Co mnie tak bardzo zachwyciło? Zobaczcie na zdjęciach.
Za chwilę koncert Dr. Misio, jutro kolejne filmy, ale już teraz wiem, że ta nekropolia stanie się punktem stałym w moich wycieczkach do Kazimierza. Jeżeli ktoś zadaje sobie pytanie, czy mieć, czy być.. to na tym pięknym cmentarzu - tak pięknie i do końca sie jest!
Daniel Fabrykiewicz - prosto z Kazimierza Dolnego