Ze spotkania członków płońskiej spółdzielni mieszkaniowej z prezesem Ireneuszem Duszczykiem i wiceprezesem Tadeuszem Kocotem nikt nie wyszedł usatysfakcjonowany. Ani zarząd, ani spółdzielcy przeciwni nowym opłatom, ani też ci, którzy chętnie opodatkowaliby się na specjalny fundusz termomodernizacyjny.
Rozmachu i śmiałości projektu prezentowanego przez prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Płońsku Ireneusza Duszczyka z pewnością pozazdrościłby nawet burmistrz Andrzej Pietrasik, który także lubi spektakularne przedsięwzięcia. Pozazdrościłby, gdyby plan Duszczyka wszedł w życie. Tak się jednak na razie nie stało.
Od pewnego czasu zarząd spółdzielni próbował przekonać właścicieli i lokatorów mieszkań do projektu generalnej modernizacji budynków. W zakres prac miałaby wchodzić kompletna termomodernizacja bloków - docieplenia ścian od 1,2 m pod ziemią aż po dachy, wraz z izolacją termiczną stropów, wymiana stolarki okiennej na klatkach, regulacja instalacji c.o. - w tym wymiana pionów, zaworów, płukanie chemiczne, a także przebudowa i wymiana części drzwi klatek schodowych.
Zarząd spółdzielni przygotował w tym celu dokumentację budynków w zakresie przeprowadzenia audytu termicznego obecnego stanu, symulacji osiągniętych parametrów dzięki tym pracom, a co za tym idzie efektu finansowego z tytułu oszczędności dla poszczególnych lokatorów. Do wstępnej fazy prezentacji projektu wybrano lokatorów 11 budynków, które obecnie mają najgorsze parametry termiczne, a w związku z tym są tam wyższe opłaty za ogrzewanie.
Mieszkańcy tych budynków nie są przeciwni zmianom, które zostawiłyby w ich skromnych portfelach pieniądze, ale nie chcieli ponosić dodatkowej opłaty na specjalny fundusz, który proponował zarząd spółdzielni.W przypadku tych 11 budynków koszt prac osiągnąłby pułap 3,44 mln zł. Zarząd chciał na ten cel zaciągnąć pożyczkę ze specjalną zwrotną premią (ok. 400 tys. zł), a zabezpieczeniem byłyby nie budynki, ale spółdzielczy fundusz remontowy. To jednak wymagałoby od lokatorów bloku np. Grunwaldzka 65 B wnoszenia do spółdzielni dodatkowej opłaty w wysokości 1,3 od metra kwadratowego przez kilka lat. Dla zobrazowania można to przeliczyć w ten sposób, że poza czynszem obecnym lokator mieszkania o pow. 49 m.kw z tego budynku płaciłby dodatkowo 63,70 zł miesięcznie.
W przypadku budynku „punktowca" przy Młodzieżowej 12A koszt miesięczny od mieszkania 38 m.kw wynosiłby 80 dodatkowych złotych.
- Nie powiodły się te spotkania, bo lokatorzy w większości nie chcieli słyszeć o tym, by przez kilka lat płacić dodatkowo 1,3 zł na fundusz termomodernizacyjny - mówił w sobotę w płońskim kinie prezes Ireneusz Duszczyk.
- Dlatego po fiasku tamtych rozmów postanowiliśmy zwołać zebranie otwarte dla wszystkich członków i lokatorów, by odwołać się do waszego solidaryzmu spółdzielczego. Proponujemy powiększenie opłaty na fundusz remontowy o 70 groszy od metra kwadratowego miesięcznie przez okres około 8-9 lat. Wtedy zaciągniemy wyższy kredyt, dołożymy własne środki i zmodernizujemy wszystkie budynki mieszkalne spółdzielni, czyli 96 obiektów - wyłuszczył sprawę prezes Duszczyk.
"Kozłowski schrzanił sprawę"
Przyczyną dla której zarząd spółdzielni postanowił rozwinąć szeroki front inwestycyjny jest w jego ocenie bardzo zły stan techniczny budynków. - Docieplenia prowadzone w latach 90-ych, za czasów prezesury pana Franciszka Kozłowskiego, nie trzymają parametrów, były wykonane ze słabego styropianu oraz nienajlepszej zaprawy i klejów. Wystarczy spojrzeć na budynki i ich w wielu miejscach opłakany stan, by stwierdzić, że tamta izolacja nic już nie daje - argumentował prezes Duszczyk.
- Poza tym lokatorzy płacą coraz więcej za ciepło, bo tamta izolacja nie spełnia zadania. Mało tego, w wielu mieszkaniach pojawiła się wilgoć, grzyb i inne niepokojące zjawiskaz uwagi na powstałe szczeliny i zwyczajne "bujanie się" płyt styropianowych wraz z tynkiem. Dlatego proponujemy kompleksowe prace w oparciu o najnowsze metody i realizację zadania przez fachowców - zapewniał prezes.
Plan prezesa Duszczyka
- Nasza koncepcja jest taka, by zerwać stare docieplenia 5-centymetrowe i zastąpić je 14-15 - centymetrową warstwą nowych płyt dociepleniowych wraz z tynkiem i pomalowaniem. Dzięki temu można uzyskać do 25 proc. oszczędności na kosztach c.o. Chcemy też mikrofibrą izolacyjną wypełnić stropodachy, a ściany piwnic ocieplić 10-centymetrowa warstwą okładziny na głębokość 1,2 m pod ziemią. Poza tym zajmiemy się instalacją c.o. oraz zaworami. Tak zabezpieczony budynek przyniesie lokatorom widoczne oszczędności, ale najpierw musimy zgodzić się na podniesienie opłat - uzasadniał Ireneusz Duszczyk.
Projekt bowiem zakłada, że częsć obecnego funduszu remontowego oraz dodatkowa opłata 0,70 zł od metra posłuży jako zabezpieczenie kredytu, by potem tymi pieniędzmi spłacić go.
- Można to zrobić w miesiąc lub dwa, a wtedy bankowa premia termomodernizacyjna stałaby się dodatkowym kapitałem, po odjęciu kosztów krótkiego oprocentowania kredytu - wyjaśniał prezes.
Jak uzasadniał prezes płońskiej spółdzielni, wszystko wiąże się z oszczędnościami na kosztach ciepła, a dodatkowo wisi nad nami groźba, że te koszty w najbliższych latach pójdą w górę o 70 proc. Dla przykładu prezes Duszczyk podał dane dotyczące budynku przy Młodzieżowej 10, gdzie od sezonu grzewczego 2008/09 do dziś zaliczka za ciepło płacona ryczałtem od metra kw. skoczyła z 1,98 do 3,24.
- Podobnie rzecz się ma z ciepłą wodą użytkową z PEC. Dziś płacimy 66 zł za GJ (gigadżul), a są urządzenia, które pozwalają obniżyć ten koszt o 20 zł za taką samą jednostkę. Dziś dochodzą do tego straty w pionach nawet do 50 proc., bo te nie są izolowane. Jeśli ceny tak będą rosły, to w tym zakresie można się zastanowić nad rezygnacją z dostaw wody z PEC - mówił prezes.
Jako przykład dobrej roboty prezes podał spółdzielnię z Glinojecka. - Tam wykonano porządną termomodernizację budynków oraz podniesiono wyraźnie ich estetykę, a lokatorzy płacili na fundusz 4 zł, a nie tak jak my proponujemy 70 gr. Przypominam, że wykonanie takich prac, poza doraźnymi korzyściami z oszczędności na kosztach ciepła, podnosi też wartość państwa mieszkań - argumentował prezes Duszczyk i chciał dokonać prezentacji wizualnej zdjęć z Glinojecka. Sala na to jednak nie pozwoliła.
Ta cholerna Metrona i nowe koszty!
- Co pan tu nam będzie zdjęcia pokazywał - zirytował się lokator z budynku przy Sienkiewicza. - Panie prezesie, mówi pan o gigadżulach, współczynnikach i technice, a niech pan powie konkretnie, ile ja oszczędzę miesięcznie po termomodernizacji? - pytał płońszczanin.
- Cóż, możliwość techniczna jest szacowana na 25 proc, my zakładamy, że osiągniemy pułap 20 proc. oszczędności poboru energii cieplnej - odpowiadał Duszczyk. - Konkretnie - żądała sala. - W zależności od mieszkania, ale mamy symulację, że to będzie ok. 58 groszy z metra - padła odpowiedź.
- A kiedy konkretnie będą te niższe stawki, bo płacić dodatkowo po te 70 groszy mamy 8-9 lat? - znów ktoś dopytywał. - Mniej będziemy płacić, jak zacznie funkcjonować docieplenie i się rozliczy pobór. A płacić będziemy musieli, aż wyzerujemy poniesione koszty - mówił prezes.
- To ja proponuję inaczej - rozpoczął kolejny mówca z bloku przy Sienkiewicza, vis-a-vis przychodni. - Mamy tak brudny od wilgoci blok, że aż wstyd. Ludzie oszczędzają, więc zakręcają kaloryfery wychodząc z domu. Wahania temperatur powodują właśnie pojawianie się wilgoci i w konsekwencji grzyba. Zróbmy więc tak, że odkręćmy kaloryfery i zaprzestańmy rozliczania się za pomocą mierników Metrony, bo to zła metoda. Wtedy automatycznie budynek zacznie się osuszać, a na zewnątrz wystarczy wypełnić ubytki i to wszystko porządnie pomalować. Mamy coraz cięższe czasy, dojdzie niedługo nowa opłata śmieciowa od osoby, czyli kolejny koszt, więc nie stać nas na kolejne kilkadziesiąt złotych od mieszkania miesięcznie na termomodernizację kompleksową - proponował mówca zyskując uznanie około 130 osób zgromadzonych w sali kina.
Bo w ramach rozmowy o cieple i oszczędnościach wielu uczestników zebrania podnosiło kwestię nieczytelnego systemu rozliczeń za pomocą urządzeń Metrony, podkreślali także fakt, że ich zdaniem nie jest to metoda sprawiedliwa.
- Ja mam zużytych niewiele jednostek przeliczeniowych, staram się oszczędzać, a i tak przyszła niedopłata za ponad 300 zł. Z kolei znajoma, która praktycznie nie oszczędza ma ponad 1000 zł nadpłaty. To nienormalne - mówiła mieszkanka bloku z ul. Młodzieżowej.
Prezes bronił się, że to nie on sprowadził podzielniki do Płońska. - Ale pan je dalej utrzymał tyle lat - padło z sali.
- Tak, bo system ma też swoje zalety. Z tym, że opłaty w blokach źle ocieplonych, punktowcach i mieszkaniach szczytowych są przez to wyższe, bo są większe starty - uazasadniał prezes. - Poza tym umowa z Metroną obowiązuje do października 2014 r. Jeśli państwo chcą, to można nie rozliczać się z podzielników, ale taką decyzję musi podjąć 50 + 1 właścicieli mieszkań w danym budynku i nas o tym poinformować. Ja zwracam tylko uwagę, że dziś ciepło jest tak drogie, bo nie ma państwowych dopłat, które obowiązywały jeszcze w latach 90-ych. Dlatego teraz trzeba racjonalizować gospodarkę cieplną, pilnować tego i oszczędzać m.in. przez termomodernizację - zaznaczał Ireneusz Duszczyk.
W czasie spotkania dyskusja toczyła się nie tylko wokół tematów energetycznych, ale także m.in. relacji mieszkańców z wiceprezesem Tadeuszem Kocotem, który dobrych recenzji za kontakt z lokatorami nie zbierał. Prezes Duszczyk próbował do pewnego czasu trzymać się w obrębie jednego tematu, ale zrezygnował w związku z licznymi protestami przeciwko nakładaniu nowych kosztów. - Nie zrobimy nic na siłę. Odwoływałem się do solidaryzmu spółdzielczego, ale skoro państwo nie chcą, to będziemy modernizować budynki w miarę naszych możliwości z obecnych opłat - dodał zawiedziony.
Sama, samiusieńka...
W ramach modernizacyjnego spółdzielczego exspose prezes Ireneusz Duszczyk zaznaczył, że spółdzielniom mieszkaniowym, wspólnotom mieszkaniowym oraz TBS-om nikt nie pomaga.
- Możliwości na uzyskanie wsparcia finansowego mają tylko samorządy - mówił.
Trudno po krótkim przeglądzie stwierdzić, czy rzeczywiście nikt nie pomaga, ale można za to powiedzieć, że istnieją formy uzyskania wsparcia z funduszy unijnych na rewitalizację także obszarów spółdzielni mieszkaniowych. Nie chodzi tylko o budowę placów zabaw, skwerków czy tras rowerowych, ale również o modernizację budynków.
Lista rankingowa wstępnego wyboru projektów do dofinansowania w ramach Konkursu zamkniętego z preselekcją RPOWM/5.2/1/2009 Priorytet V „Wzmacnianie roli miast w rozwoju regionu" dla Działania 5.2 „Rewitalizacja miast" Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007-2013 zawiera cztery spółdzielnie mieszkaniowe i jedną wspólnotę, które złożyły wnioski o dofinansowanie swoich projektów. (pozycje: 26,31,33,34,63 - Link - kliknij.
Jest tam m.in. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Podlasianka" z Węgrowa, które złożyła projekt na rewitalizację os. Żeromskiego. Wedle wytycznych i praktyki RPO w zakres rewitalizacji wchodzi m.in. termomodernizacja wraz z estetyką wykończenia budynku i jego otoczenia.
Ten projekt znalazł się pod kreską alokacji, ale osiągnął tyle samo punktów łącznych, co projekt płoński przewidujący modernizację MCK. Jak wiemy MCK pieniądze otrzyma, może więc z rezerwy załapała się też węgrowska spółdzielnia. Warto zapytać.
Spółdzielnie mogą skorzystać także z funduszy przeznaczonych na walkę z degradacją otoczenia oraz wykluczeniem społecznym. Już są na terenie naszej spółdzielni enklawy zapomnienia i zaniedbania, miejsca kumulacji osób zadłużonych, ale także starszych, które nie są w stanie energią i finansami uzyskać pierwszeństwa w modernizacji starego bloku i otoczenia. W tym zakresie były do dyspozycji projekty z zakresu Kapitał Ludzki, pomocne także w działaniach spółdzielni mieszkaniowych.
Projekty rewitalizacyjne do różnych priorytetów można składać w ramach miejskich/gminnych planów rewitalizacyjnych, ale także samodzielnie próbować sił w konkursach ogłaszanych przez MJWPU i samorząd województwa.
Nie wiadomo, czy płońska spółdzielnia korzystała z tych form, bo niczego o tym nie słychać. Nawet jeśli jeden czy drugi projekt nie przejdzie do finału, to uporczywość w dążeniu i dobry projekt przyniosą spodziewany efekt, tym bardziej że prezes osobiście, a spółdzielnia instytucjonalnie, mieliby tu na miejscu możliwości skorzystania z fachowej pomocy w szukaniu tematów do finansowania i dopasowania do tego projektu.
Pomysłów samym mieszkańcom też nie brak, a każdy milion z unii obniża koszty spółdzielców i daje możliwość przesuwania środków własnych na inne cele. Taki solidaryzm unijny po prostu...
Długi kij, marchewka daleko
Płońscy spółdzielcy nie godzą się już na takie rozwiązania, które podwyższają nieustannie ich finansowe obciążenia miesięczne, a spodziewane profity są dość odległe lub mgliście tłumaczone. Można zaryzykować twierdzenie, że gdyby prezes Ireneusz Duszczyk swoją wizję udokumentował tak, jak zrobiono to w spółdzielni mieszkaniowej Marysin Wawerski w Warszawie, to nie miałby problemów z dogadaniem się z lokatorami 11 budynków o najgorszym bilansie energetycznym, a także z pozostałą resztą mieszkańców wszystkich 90 budynków.
We wspomnianej spółdzielni zrealizowano całkowicie program termomodernizacji w taki sposób, jak chciał to przeprowadzić prezes Duszczyk, czyli powiększając składkę na fundusz remontowy i zaciągając kredyt z premią termomodernizacyjną.
Różnica polegała jednak na tym, że najpierw konsultowano, przygotowano wieloletni harmonogram prac, który z kolei „klepnęła" rada nadzorcza, oraz - uwaga - zgromadzenie przedstawicieli, czyli walne zebranie członków.
Mają pewnie za dużo pieniędzy i dodatkowa składka nie była obciążeniem? Nieprawda, nikt nie lubi tylko płacić i płacić.
Otóż w Marysinie Wawerskim wraz z przystąpieniem do realizacji projektu docieplenia wszystkich budynków, jednocześnie zmniejszono wpłacanie zaliczki producentowi energii z metra kwadratowego na poczet ogrzewania. W ten sposób realny czynsz miesięczny dla mieszkania o pow. 41 m.kw. zwiększył się o - uwaga - 1 ZŁOTY!!!
Stało się tak dlatego, że zwiększając składkę na fundusz remontowy z 1,85 zł za metr do 3 zł za metr miesięcznie, zmniejszono zaliczki do przedsiębiorstwa cieplnego z 90 do 44 złotych miesięcznie.
Gdyby prezes płońskiej spółdzielni w ten sposób przygotował projekt, to rozmowy potoczyłyby się zgoła inaczej. A tak płoński spółdzielca zobaczył tylko długi twardy kij (rosnące koszty ciepła, zły stan termiczny budynków i wizję siedzenia w niedogrzanym domu) oraz dyndającą daleko na sznurku marchewkę w postaci realnych oszczędności i znikomym obciążeniu portfela dodatkową składką modernizacyjną.
W Warszawie płacą o 1 zł wyższy czynsz, w Płońsku była mowa o 60 zł w mieszkaniu podobnej o powierzchni. Jest różnica?
O Marysinie Wawerskim - kliknij
Komentarz, czyli jak ogon psem macha
Absolutnym monopolistą w dostawach ciepła do kaloryferów i ciepłej wody do kranów spółdzielczych jest Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej Sp. z o.o. w Płońsku. Jest to spółka skarbu gminy (100 proc. własności) kierowana przez prezesa powoływanego przez burmistrza miasta. Firma ma radę nadzorczą ustanowioną przez samorząd oraz załogę i związki zawodowe, a jednoosobowym zgromadzeniem wspólników spółki z mocy prawa jest burmistrz. Jest więc z założenia firmą komunalną, czyli jej właścicielami są pośrednio mieszkańcy Płońska.
Po drugiej stronie tej relacji cieplnej stoi Spółdzielnia Mieszkaniowa w Płońsku, powołana do życia przez mieszkańców jej zasobów. Na czele tej spółki społecznej stoi rada, zarząd i prezes, a formy kontrolne sprawują delegowani do rady mieszkańcy lub wszyscy na zebraniach walnych.
W zasobach spółdzielni mieszkaniowej zamieszkuje około połowa mieszkańców Płońska (3,5 tys. członków plus rodziny),a to liczne grono odbiera ponad 60 proc. produkcji PEC-u.
Relacje pomiędzy dwoma podmiotami są chore, bo spółdzielcy nie mają żadnego wpływu na dyktat cenowy komunalnego monopolisty. Mogą oczywiście wnioskować do zarządu spółdzielni o twardość, ale zarządy z reguły nie mogą pochwalić się sukcesami na tym polu.
Na sobotnim zebraniu, jako członek płońskiej spółdzielni, zadałem prezesowi Duszczykowi pytanie o sposób negocjowania cen z przedstawicielami PEC. Użyłem też sformułowania o tym, że prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza tzw. widełki cenowe na dany obszar.
Z pozoru poszedłem zbyt daleko, chociaż „widełki" są możliwe, tyle że po stronie PEC.
Prezes Duszczyk natomiast ogłosił, że ceny jakie dyktuje płoński PEC „zatwierdza i ogłasza prezes URE", tak jakby to był bezdyskusyjny aksjomat.
Tak nie jest, dlatego twierdzę, że większościowy odbiorca może od PEC żądać i negocjować, a nie tylko akceptować.
Bardzo przydatna okazała się strona PEC w Ciechanowie, gdzie znajduje się dział „najczęściej zadawane pytania" wraz z odpowiedziami. Notabene na stronie płońskiego PEC działu takiego nie ma, a szkoda wielka.
Otóż na pytanie: Czy ktoś kontroluje ceny ciepła?, pracownicy PEC w Ciechanowie odpowiadają jasno i precyzyjnie:
" Tak! Ceny i stawki opłat składające się na taryfę przedsiębiorstwa energetycznego zatwierdza i kontroluje Prezes URE. Taką taryfę przygotowuje przedsiębiorstwo energetyczne i przedkłada Prezesowi URE do zatwierdzenia. Prezes URE, reprezentując interesy odbiorców godzi oczekiwania sprzedawców i odbiorców. Organ ten równoważy interesy przedsiębiorstw energetycznych i odbiorców, nie preferując jednak żadnych z nich."
Podkreślenia są moje, bo to jest klucz do ustanowienia nowych relacji pomiędzy monopolistą a jego głównym partnerem handlowym. Prezes URE owszem zatwierdza, ale na podstawie założeń przedsiębiorstwa. Więc jeśli prezes, zarząd płońskiej spółdzielni zwróci się do niego z protestem, bo negocjacje dwustronne się nie powiodły, to dopiero wtedy Prezes URE może godzić oczekiwania sprzedawców i odbiorców.
Tymczasem w Płońsku prezes Duszczyk mówi „prezes URE zatwierdził" - znaczy Roma locuta, causa finta, a wy większościowi odbiorcy płaćcie, bo jeszcze wam ciepło wyłączą. To jest właśnie chore.
Z kolei o wysokości i częstotliwości pobierania opłat od lokatorów (ryczałt całoroczny za c.o. za metr kwadratowy mieszkania) decyduje w naszym przypadku zarząd spółdzielni mieszkaniowej.
Miesięcznie na rzecz PEC spółdzielcy mają naliczane lekko licząc około 400 tys. zł, a skoro jest to suma znacząca, to także relacje powinny być inne.
Te relacje powinny być także inne niż dotąd także z tego powodu, że PEC jest spółką samorządową (miejską), a samorząd tworzy nie obszar jego działania, ale ludzie tu mieszkający, więc zarówno PEC, spółdzielcy, władze miasta i radni jadą na jednym wózku.
Skoro jednak na forum samorządowym o polityce cenowej PEC się nie mówi z powodu dziwnych niemocy i zależności, a aktywnych radnych będących członkami spółdzielni jak na lekarstwo, to może spółdzielcy stanowiący główne stałe źródło utrzymania firmy i jej pracowników powinni przemówić innym głosem. Nawet w zakresie zmiany formuły prawnej i przystąpienia Spółdzielni Mieszkaniowej w Płońsku do spółki w charakterze udziałowca.
Żadne bowiem rozwiązania wymyślone i wdrożone przez człowieka nie są formułą zamkniętą, niedającą się zmieniać i usprawniać.
Skoro więc symbioza pomiędzy spółdzielnią i PEC-em jest tak wielka, to spółdzielcom - bez pośredników w postaci samorządu- należy się możliwość bezpośredniego wpływu na politykę firmy komunalnej, której są bezapelacyjnie największymi kontrahentami.
Piotr Kaniewski