Co spotkało pana Dominika z Płońska, gdy chciał odzyskać swe pieniądze wpłacone do PZU? Oto historia, która przypomina sceny z kreskówki „Dwanaście prac Asterixa". Walka z biurokracyjnymi „schodami" trwała dwa miesiące.
O tym, że PZU czy ZUS niechętnie oddaje powierzone przez nas pieniądze wiedzą wszyscy płatnicy. Historia, którą przedstawimy wydarzyła się w Płońsku i świadczy o tym, że od czasów PRL niewiele się zmieniło. Perypetie głównego bohatera przypominają jeden z wątków znanego filmu animowanego „Dwanaście prac Asterixa", gdzie kolejnym zadaniem do wykonania było zdobycie urzędniczego zaświadczenia A38 w „Domu, który czyni Szalonym". Przypomnijmy więc fabułę:
Wszyscy, którzy wchodzą do „Domu, który czyni szalonym" wychodzą obłąkani. Dom okazuje się być zwykłym budynkiem administracyjnym. Jest to satyra na temat biurokracji. Asterix i Obelix biegają od okienka do okienka, próbując zdobyć poszczególne formularze i użerając się z mało pomocnymi pracownikami.
Podobnego zadania nieświadomie podjął się mieszkaniec Płońska - pan Dominik (nazwisko do wiadomości redakcji), który postanowił skorzystać z przysługującej mu możliwości podjęcia swych zasobów pieniężnych ulokowanych w Pracowniczym Programie Emerytalnym. Jego relację, którą należy potraktować jako przestrogę na przyszłość zamieszczamy poniżej.
Jak to jest z PZU i PPE?
Zaczynając pracować usłyszałem, że moja firma prowadzi PPE - Pracownicze Programy Emerytalne - płaci dodatkowe ubezpieczenie emerytalne dla mnie i dopisuje to do dochodu (żeby państwo otrzymało podatki). Pomyślałem że skoro dają, a ja tylko podatek mam zapłacić to ok...
Zakończyłem pracę w firmie i uznałem, że to co się uzbierało na PPE przez kilkanaście lat warto pobrać teraz, a nie czekać na emeryturę - taka możliwość istnieje. Wybrałem się do PZU i zaczęły się problemy.
Konto po sześciu tygodniach
Pierwszą wizytę w płońskim PZU złożyłem 20 października 2014 r. Dowiedziałem się że "jedynym sposobem na uzyskanie środków z PPE jest założenie u nas konta IKE, następnie dokonanie wypłaty transferowej na IKE i dopiero przelanie z IKE na konto prywatne, z którego mogę swobodnie dysponować pieniędzmi" jak mówi pani Agnieszka w oddziale PZU. Oprócz tego dowiaduje się, że będą olbrzymie potrącenia (ponad 40%). Jakby tego było mało, to trzy proste czynności: założenie konta IKE oraz dwa przelewy pieniędzy dla PZU będą trwały, (jak mówiła p. Agnieszka z PZU) "raczej nie dłużej niż 6 tygodni", czyli po 2 tygodnie na każdą czynność.
Wydawało mi się, że żyjemy w XXI wieku i takie czynności, które nie powinny zajmować więcej czasu, niż 3 dni wykonuje się drogą elektroniczną ... ale niech będzie - jeśli to JEDYNY sposób, to nie mam wyjścia. Wypełniam wszystkie dokumenty, dokonuję pierwszej wymaganej wpłaty (50zł). Okazuje się, że zostałem już dwa razy wprowadzony w błąd:
1. "jedynym sposobem na uzyskanie środków z PPE jest założenie u nas konta IKE" - wcale nie musiałem w PZU zakładać tego konta.
2. czas realizacji tych czynności będzie dłuższy...
Otrzymałem list z potwierdzeniem, że konto IKE zostało założone. Jednak nie dostaję numeru PIN umożliwiającego korzystanie z konta przez internet...
Może ktoś się pomylił...
Po upływie paru dni (20.11.2014) idę do oddziału żeby dokonać "wypłaty transferowej" i pytam tej samej p. Agnieszki która poznała już moją sprawę - dlaczego nie mam dostępu przez internet?Odpowiedz: "może ktoś się pomylił, może poczta jeszcze nie dostarczyła... trzeba zadzwonić na infolinię i się dowiedzieć".
No i jestem ugotowany...
Jeśli chodzi o "wypłatę transferową" składam polecenie. Znów papiery itd. ale pani Agnieszka dość sprawnie (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie) prowadzi sprawę i szybko dostaje próbny wydruk wniosku do sprawdzenia. Sprawdziłem, zgadza się. Jeszcze tylko załącznik (druk który dostałem od byłego pracodawcy) i gotowe... a raczej "i jestem ugotowany". Wniosek zgadzał się parę minut temu, bo nie były zaznaczone załączniki i dopóki p. Agnieszka nie wzięła ich, to wszystko się zgadzało. Niestety od razu nie zwróciłem na to uwagi.
Przewlekły brak dostępu
Po paru dniach dzwonię, żeby wyjaśnić ten brak dostępu przez internet do IKE. Grzecznie pytam o co chodzi? Dlaczego nadal nie dostałem PINu? Pracownik mi mówi, że nie chciałem takiego dostępu. Odpowiadam mu, że chciałem i chyba zaszła jakaś pomyłka. Pan na to, że żadna pomyłka nie zaszła i że NIE CHCIAŁEM. Trochę się zdenerwowałem na takie zachowanie... jakiś urzędnik będzie mi mówił co ja chcę, a czego nie? Ale może się pomyliłem, może to jednak moja wina.
Odgrzebuję w pośpiechu kopie wniosku o założenie konta IKE i widzę, że jest wyraźnie zaznaczone, że chciałem dostępu elektronicznego. Mówię spokojnie, że to JEST POMYŁKA , że chciałem taki dostęp i że należy jakoś ten problem rozwiązać, a urzędnik dalej swoje: "nie chciał pan"... Nie wytrzymałem - powiedziałem, że czytać umiem i widzę co napisałem we wniosku i że oczekuję od PZU żeby tą sprawę załatwili - odpowiedź: "Dobrze, wyślemy panu PIN." Pytam kiedy? - "w poniedziałek". Patrzę na kalendarz i widzę, że dziś jest środa. Fajnie - wysłanie listu trwa 5 dni... Nie będę się kłócił. Najważniejsze żeby to dotarło (i dotarło w poniedziałek).
Pierwszego grudnia otrzymuję list opatrzony datą 27.11.2014 z informacją, że wypłata transferowa nie może być wykonana, ponieważ "nie dostarczyłem wniosku "... No i szlag mnie trafił!... czego oni jeszcze chcą? Nie dzwonię do nich bo chyba bym kogoś przez telefon pogryzł...
Następnego dnia, 2 grudnia uspokoiłem się. Dzwonię - okazuje się, że rzekomo nie dostarczyłem druku od byłego pracodawcy... po krótkiej wymianie zdań i moich zapewnieniach, że druk dostarczyłem i że nie mam tego druku i że nie mogę się pojawić u byłego pracodawcy po duplikat i że nie mam czasu się pojawiać w oddziale PZU, bo zacząłem pracę, w której mój czas pracy zbiega się z godzinami otwarcia oddziału PZU (8-16). Pani mówi mi, że "przekaże sprawę swojemu zwierzchnikowi i ktoś się do mnie odezwie do końca tygodnia".
Mijają 2 tygodnie. Jest 17 grudnia. Dzwonię żeby się dowiedzieć, co się dzieje z moimi pieniędzmi. Pan odpowiada mi, że dokument,(Potwierdzenie zgłoszenia roszczenia przez ubezpieczającego) którego rzekomo nie dostarczyłem znalazł się i że pieniądze mam na koncie. A ja właśnie siedzę przed komputerem zalogowany na koncie IKE i widzę okrągłą sumę 0 zł.
Powiedziałem to panu po drugiej stronie telefonu, a on na to - "niemożliwe" muszę spokojnie czekać na pieniądze, bo zostały wysłane w czwartek (11.12.2014)... Znowu słyszę stwierdzenie, że PZU wszystko robi dobrze, tylko NIE WIDZĘ EFEKTÓW.
Pytam - ile PZU ma czasu na realizację wypłaty transferowej? Odpowiedz: "zazwyczaj 2 tygodnie". Informuję pana, że nie interesuje mnie „zazwyczaj", tylko "nie więcej niż". Uzyskuję informację, że "nie więcej niż 30 dni od daty złożenia wszystkich potrzebnych dokumentów". Za chwilę urzędnik chciał się poprawić i powiedzieć że "od daty wpływu wszystkich potrzebnych dokumentów".
Sprawdziłem w regulaminie "OGÓLNE WARUNKI GRUPOWEGO UBEZPIECZENIA NA ŻYCIE
Z UBEZPIECZENIOWYM FUNDUSZEM KAPITAŁOWYM
POGODNA PRZYSZŁOŚĆ"
§ 34
1.Zobowiązanie w postaci:
1)wypłaty sumy ubezpieczenia,
2)wypłaty transferowej, PZU Życie SA wykonuje w terminie nie dłuższym niż 1 miesiąc od dnia złożenia żądania ubezpieczającemu"
Dominik
Ubezpiecz się od... PZU
Jak widać nie łatwo jest odzyskać swoje pieniądze powierzone na poczet „ Pogodnej przyszłości". System działa sprawnie, jeśli odwrócimy całą sytuację (gdy płatnicy są winni ZUS-owi lub PZU). W takich przypadkach sypią się odsetki karne, a wprawne urzędnicze oko znajdzie wszystkie uchybienia. Biorąc pod uwagę powyższy przypadek, może na rynku ubezpieczeń firmy z tej branży powinny poszerzyć swe oferty o usługę ubezpieczenia od PZU?
Pieniądze w końcu 22 grudnia - po dwóch miesiącach - dotarły na konto ubezpieczającego.
(DK) Fot. finanse-konkurs.blog.onet.pl, kadr z filmu „Dwanaście prac Asterixa", montaż www.plonsk24.pl