Taki zabytek, jak odkryta dzięki pracy archeologa Marka Gierlacha chata z palisadą, to ewenement. Było to prawdopodobnie miejsce kultu pogańskiego. W jednym z palenisk znaleziono nadpalone ludzkie kości. Kolejnym cennym znaleziskiem jest m.in. miejsce zbiorowego pochówku na terenie późniejszego średniowiecznego kościoła. O tym wszystkim opowiadał na sesji miejskiej związany z Płońskiem zawodowo archeolog i historyk sztuki z Ciechanowa.
Zaproszony na wykład „Początki - gród płoński we wczesnym średniowieczu" Marek Gierlach, archeolog, historyk sztuki, długoletni inspektor ds. ochrony zabytków archeologicznych podczas obrad samorządu miejskiego 19 marca.
Związany z Płońskiem, także poprzez swego ojca archeologa gość opowiadał m.in. o grodzisku na „Górze Kabana" i osadzie podgrodowej, której odkrycie zawdzięczamy budowie obwodnicy wschodniej. Mówił o najstarszym gotyckim kościele i pozostałościach reliktów oraz o tym, co skrywa wczesnośredniowieczne cmentarzysko, gdzie pierwsi mieszkańcy Płońska „kładli się na wieczny odpoczynek".
Archeolog przedstawił najstarszy plan Płońska z 1816 roku oraz zestawienie źródeł historycznych i archeologicznych. Puścił także w obieg po sali obrad wydobyte w Płońsku artefakty, takie jak podkowy, wędzidła, strzemiona, groty i monety (na zdjęciu poniżej).
Płońsk „wkoło Macieju" był palony i odbudowywany
Jak przyznał podczas spotkania Marek Gierlach, dziś wiemy, że miasto jest starsze niż podają oficjalne źródła. Płońsk był grodem pogranicznym, w związku z tym „wkoło Macieju" go palono i odbudowywano - najazdy Prusów i Jadźwingów w XII , najazdy Litwinów w XIII w.
- Miasto od XII w. było kasztelanią. Przy ul. 19-go Stycznia odkryliśmy chatę dębową z palisadą z 783 roku - nikt się w tym miejscu tej chaty nie spodziewał. Takich znalezisk w Polsce jest bardzo mało. To ewenement - mówił archeolog.
Z kolei osada podgrodowa z 1150 roku, datowana metodą izotopu węgla C14, pochodzi z czasów Bolesława IV Kędzierzawego. Na terenie wykopaliska odkryto także jamy odpadowe i jamy kloaczne, palenisko wyłożone kamieniami, piec, pozostałość po kuźni. Tam właśnie znaleziono strzemiona, podkowy wędzidła. - To musiał być jakiś rycerski zakątek - mówił archeolog.
Jako kolejne intrygujące znalezisko w Płońsku, niespotykane gdzie indziej, które znajduje się w miejscu, gdzie dziś położono ślepą drogę w kierunku ogródków działkowych, związany z Płońskiem archeolog wymienił palisadę oraz rowek, charakterystyczny obiekt dla ośrodka kultowego, prawdopodobnie oddzielający strefę sacrum i profanum.
Przepalone kości ludzkie
Podczas dalszej eksploracji tego terenu, jak przyznał archeolog i historyk, sztuki pojawiły się paleniska. I tu zaskoczenie. W jednym z tych palenisk znaleziono przepalone kości ludzkie - prawdopodobnie ofiary. Cały ten teren, na którym znajduje się ten ośrodek należy po dziś dzień do parafii płońskiej. W źródłach wymieniany jest pierwszy kościół św. Piotra, który prawdopodobnie stał na miejscu tego ośrodka, który kojarzymy z racji tych ofiar ludzkich. Papież Grzegorz VII wydał specjalne rozporządzenie dla krajów wchodzących na drogę chrześcijaństwa zgodnie z zasadą - stawiajcie świątynie w miejscu praktyk pogańskich. - Dzisiaj będziemy próbować to potwierdzić - odkrywał tajemnicę miasta historyk.
Podczas prac wykopaliskowych znaleziono także belki o długości 3, 4 i 5 metrów, które umacniały grząski teren. - Mam pewne podejrzenia co do ich pochodzenia, ale na razie nie będę tego zdradzał - przyznał Marek Gierlach. - Owa chata, której dalszą penetrację uniemożliwiła woda, nie została spalona - została rozebrana, prawdopodobnie z powodu podwyższenia się poziomu wód. Przycięta podwójna palisada musiała mieć wysokość ok. 3 metrów. Jaki to był budynek? Jaką pełnił funkcję? Kto w nim mieszkał? Kapłan, książę? Znaleźliśmy dwa koszyczki z łyka brzozowego porzucone obok tego budynku - opowiadał archeolog.
Odkryto tam monety z dobrej jakości srebra z rewersem, który jest wyobrażeniem boga Marsa, znalezione w palenisku wczesnośredniowiecznym, które były bardzo długo w obiegu. Bóg Mars z włócznią był interpretowany jako wyobrażenie św. Jana Chrzciciela. Kolejnym cennym zabytkiem z grodu płońskiego jest plakieta z okładziny krzyża procesyjnego bądź ołtarzowego.
Pochówki przykościelne
Archeolog przypomniał także o pracach prowadzonych nie dawno przy gotyckim kościele, który stał na obecnym skwerze przy ul. 19-go Stycznia, wraz z przykościelnym cmentarzem i szpitalem z XV wieku. Budowla została zniszczona przez potop szwedzki i ostatecznie rozebrana w czasach napoleońskich. Dostępna dla archeologii jest część prezbiterium. Pozostała część znajduje się pod pawilonem handlowym. Obok odkryto pozostałości pochówków wczesnośredniowiecznych, średniowiecznych i nowożytnych wewnątrz kościoła i na zewnątrz. Wśród nich najcenniejszym zabytkiem jest grób zbiorowy z dzieckiem przy lewej nodze kobiety, która być może była matką. - Pochówki z tego okresu nie są w ogóle wyposażone. Trafił nam się grób młodej dziewczyny ok. 25 -letniej z włosami blond, które się częściowo zachowały wraz z niebieską opaską - opowaidał Marek Gierlach.
„Marność nad marnościami" - dzisiejszy los zabytków
- Jak dzisiaj wygląda los zabytków? Marność nad marnościami - mówił gość specjalny obrad miejskich opowiadając o niby świetnym ustawodawstwie i podpisanych 4 konwencjach.
Jak określił to inspektor ds. ochrony zabytków archeologicznych, rzecz polega na tym, że jeśli ktoś chce zniszczyć zabytki stojące na powierzchni ziemi - pałac, kamienica, fort, to od razu podnosi się larum. Jeśli chodzi o te, które skrywa ziemia, nikt na nie nie zwraca uwagi - nawet na resztki pochówków. Dlatego zdaniem płońskiego archeologa ogromnie ważną rzeczą jest dopilnowanie takich miejsc.
- Archeolodzy zatrzymują prace budowlane i inwestycje stoją. Jeśli cały proces zostanie dobrze zaplanowany, a miejsce rozpoznane archeologicznie, to nie ma potrzeby wstrzymywania prac budowlanych. Generalnie kończy to się tak, że koparka to wszystko niszczy i wyrzuca. Chyba, że znajdzie się ktoś, kto podniesie alarm - mówił badacz płońskiej przeszłości.
Archeolog i historyk sztuki przytoczył także przykład jednego z miasteczek na Mazowszu gdzie inwestor chce postawić sobie budynek na działce, która znajduje się blisko historycznego rynku z czasów średniowiecza. Przychodzi do urzędnika i mówi tak: - Ty mnie dawaj tu k...wa archeologa. Ja mam 3 tys. zł i dwa dni, aby to posprzątać - mówił archeolog, przepraszając za dosadny cytat.
- Jeżeli kiedykolwiek państwo będziecie potrzebowali porady archeologicznej złotówki za takie rzeczy nie wezmę - zapowiedział na zakończenie wykładu Marek Gierlach, któremu podziękowano gromkimi brawami.
Część prac naukowiec prowadził odsiadując w płońskim areszcie śledczym wyrok za korupcję, w aferze związanej z archeobiznesem. Wyrok zapadł, gdy pełnił funkcję dyrektora Ośrodka Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego przy Ministerstwie Kultury i Sztuki. Decydował, które instytucje naukowe staną do konkursu na archeologiczne badania ratownicze. Marek Gierlach od wyroku się odwoływał, zapewniając, że jest niewinny. Jak podaje "GW", razem z nim skazano ośmiu profesorów, doktorów i magistrów archeologii, a także specjalistę z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
tekst/fot. (DK)
Na zdjęciu tytułowym Marek Gierlach opowiada o płońskich odkryciach podczas obrad