Tym co mnie po tych 25 latach martwi najbardziej, jest brak aktywności społecznej-publicznej młodego pokolenia - mówiła w Płońsku prof. Jadwiga Staniszkis. - Wiem jednak, że wynika to ze strachu przed porażką, bo tego niestety uczy się ich już od szkoły podstawowej.
Czas sprzyja pewnym podsumowaniom, bo za niespełna miesiąc minie ćwierć wieku od pierwszych po wojnie w większości demokratycznych wyborów do Sejmu i przywróconego Senatu. Te zdarzenia z 4 czerwca 1989 r. były skutkiem rozmów i umowy zawartej przy Okrągłym Stole. Różnie jednak oceniają zawarte porozumienie także ludzie związani z działalnością opozycyjną, tacy jak Jadwiga Staniszkis, która pierwszy raz władzy powiedziała nie już w marcu 1968 r.
- Nie byłam zwolenniczką rozmów przy Okrągłym Stole, podobnie jak wiele osób z kręgów „Solidarności" i szerokiej opozycji demokratycznej. Uważałam, że system jest już tak słaby, że rozmowy i porozumienia służą wyłącznie ludziom ówczesnej władzy, którzy także zdawali sobie sprawę, że komunizm to pusta wydmuszka - mówiła w sali teatralnej płońskiego kościoła św. Maksymiliana prof. Jadwiga Staniszkis.
Porozumienie zostało jednak zawarte, a po czerwcowych wyborach w szybkim tempie doszło do polskiej pokojowej rewolucji parlamentarnej. Mimo, iż wybory do Sejmu były tylko częściowo wolne, a większość posłów pochodziła z list PZPR, to także większość z nich głosowała za zmianami Konstytucji, zmianami ustrojowymi, za rządem Tadeusza Mazowieckiego oraz akceptowała plan Balcerowicza.
- To był skutek kilku wydarzeń polskich, sytuacji międzynarodowej i wyjątkowej okazji historycznej - uważa prof. Staniszkis.
- Dla nas zdarzeniem przełomowym była Stocznia w sierpniu 1980 r., bo tam walczyliśmy o godność człowieka, prawa pracownicze, normalność i pamięć. Ten strajk i jego następstwa były dla władz szokiem, a ludzie pokazali im czerwoną kartkę. Wydarzenia w Polsce trafiły na dobry moment także w polityce międzynarodowej, na apogeum zimnej wojny i realizacji przez ZSRR doktryny wojskowej szybkiego przejścia na Zachód. Polskie strajki i trzymilionowa „Solidarność" pokazały Zachodowi, że tzw. blok socjalistyczny nie jest monolitem, natomiast władze komunistyczne prowadząc do katastrofy gospodarczej postanowiły zaostrzyć kurs, czego efektem był stan wojenny - przypominała historię znana socjolog i komentatorka.
Prof. Staniszkis zauważa jednak, że przekazanie Amerykanom przez płk. Ryszarda Kuklińskiego planów operacyjnych Układu Warszawskiego, w tym tych związanych ze stanem wojennym w Polsce, przyspieszyło erozję systemu.
- Po tym, co wydostał Kukliński i wywiózł z Polski, komuniści musieli zmieniać wszystkie plany, centra dowodzenia, dyslokację wojsk. To było bardzo kosztowne dla nieefektywnych gospodarek, tym bardziej że ZSRR bardzo wyraźnie przegrywał rywalizację technologiczną. Działania Reagana i Thatcher zmieniły politykę Zachodu wobec ZSRR i bloku państw Europy Wschodniej na tyle, że doprowadzało to do pogłębiania się złej sytuacji gospodarczej w tych krajach. Dojście do władzy Gorbaczowa otworzyło okienko historii na zmiany, bo on także zdawał sobie sprawę, że brnięcie w rywalizację, nie mając po temu możliwości, jest samobójstwem - oceniała Jadwiga Staniszkis.
Ważna od połowy lat 80-ych była też sytuacja wewnętrzna w Polsce, równie dramatyczna gospodarczo, gdyż stan wojenny w tym zakresie nie przyniósł żadnych oczekiwanych przez władze efektów.
- Te zdarzenia i poczucie nieuchronnej erozji systemu, a także inny wiatr ze wschodu zmusił komunistów w Polsce do luzowania ograniczeń systemowych w sensie prawnym. Wprowadzono m.in. Trybunał Konstytucyjny, urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, instytucję referendum i kilka innych rozwiązań z tej dziedziny, bo nieuchronnie kończyła się epoka omnipotencji władzy. Nieuchronnością było też inne spojrzenie na strukturę polskiej gospodarki - odradzająca się w szybkim tempie grupa prywatnej inicjatywy oraz na chęć samych ludzi władzy do rynkowego uwłaszczaniu się na majątku państwowym - opisywała Staniszkis.
Drogi wiodące do Okrągłego Stołu to także powołanie przez premiera Rakowskiego Mieczysława Wilczka na funkcję ministra przemysłu i handlu. - To właśnie jego ustawa z 1988 r. o prowadzeniu działalności gospodarczej była impulsem, którego nie dało by się już zatrzymać, bo dodatkowo jej beneficjentami byli ludzie z aparatu władzy. Równocześnie powstał raport Ireneusza Sekuły, w którym opisał dziedziny koniecznych reform, czyli faktycznie legalizowania już istniejących form wolnego rynku, niezależnej od władzy prasy i wydawnictw. Także przegrane przez rząd Rakowskiego referendum krajowe o kolejnym etapie reform gospodarczych oraz strajki lata 1988 r. wygaszone przez Wałęsę, przyspieszyły decyzję o konieczności porozumienia się z opozycją. Okrągły Stół był więc bardzo ważny dla komunistów, bo ich legitymizował, a także ratował ich interesy gospodarcze już w realiach prawie wolnego rynku - podkreślała prof. Staniszkis.
W wypowiedzi płońskiego gościa pojawił się też dramatyczny akcent związany z osobami nieżyjących już polityków Mieczysława Wilczka i Ireneusza Sekuły. - Ze zdumieniem odbieram informację, że przyczyną śmierci 82-letniego Wilczka miało być samobójstwo. On był jednym z niewielu, którzy dokładnie wiedzieli, kto i na czym uwłaszczał się w końcówce lat 80-ych. Podobnie niewyjaśniona do dziś jest zagadka śmierci Sekuły. A obaj to byli ludzie, którzy dużo wiedzieli o ludziach i sprawach polskiego przełomu. Być może zbyt dożo - przypuszcza Jadwiga Staniszkis.
Po Okrągłym Stole
- W mojej ocenie najbardziej znamienną decyzją systemową po wrześniu 1989 r. było zerwanie powiązań polskiego przemysłu zbrojeniowego z gospodarkami w tym obszarze pozostałych państw tzw. bloku wschodniego, głównie ZSRR. To oczywiście spowodowało poważne bezrobocie w Polsce, lecz był to konieczny koszt budowanie niepodległości i suwerenności. To dziś widać w relacji Ukraina-Rosja, co by mogło się stać u nas, gdyby nie oderwanie się od wschodniego sąsiada. Przed wydarzeniami na Majdanie i całej rewolucji ukraińskiej trzeba było sobie wyobrażać co by było gdyby, dziś niestety mamy to unaocznione. Ten właśnie segment gospodarki i decyzje polskie podjęte po przełomie ustrojowym uważam za kluczowe dla Polski w sprawie wyboru dalszej drogi i możliwości podejmowania suwerennych decyzji - zaznaczała Jadwiga Staniszkis.
Natomiast w ocenie Pani Profesor na liście błędów i porażek należy umieścić m.in. uzależnienie się Polski od importu towarów, ustalenie w 1989 r. zasady regulowanego kursu wymiany złotego, bo doprowadziło to także wewnętrznie do nierównej gry (niektórzy wiedzieli wcześniej jaki będzie jutro), rezygnacja państwa z realizacji własnych zadań - urynkowienie opieki zdrowotnej (NFZ), komercjalizacja znacznej części tych usług, a także tzw. uelastycznienie czasu pracy i jego rozliczania.
- Ważnym błędem systemowym jest też pogłębianie się luki pomiędzy wydajnością pracy a płacą, bo rośnie na niekorzyść płacy. To powoduje coraz większe nierówności i jest po prostu niesprawiedliwe. Podobnie szkodliwe dla pracowników jest to, że nie wpisano do ustawy o zamówieniach publicznych wymogu, by firmy ubiegające się o kontrakty publiczne musiały przynajmniej 70 proc. pracowników zatrudniać na normalnych etatach. Popieram ten wniosek NSZZ „Solidarność", bo brak tej zasady pogłębia patologię na rynku i szkodzi wszystkim, poza właścicielami takich firm - mówiła Jadwiga Staniszkis.
Zaskakująco dość brzmiało stwierdzenie, że prof. Staniszkis żałuje, iż wybory do Parlamentu Europejskiego raczej przegra były minister finansów Jacek Rostowski z PO. - Pewnie przegra z Otylią Jędrzejczak, co uważam za złe rozwiązanie. Otóż Rostowski i Belka, i tylko oni, powstrzymali Tuska przed wprowadzeniem w Polsce waluty euro. Za to jedno dokonanie wysłałabym Rostowskiego do Strasburga, bo euro w Polsce na obecnym etapie byłoby kardynalnym błędem - przyznała prof. Staniszkis.
Trudno przy ocenie 25-lecia nie nawiązywać do ostatnich prawie 10 lat rywalizacji PO z PiS.
- Ten konflikt uważam za jałowy, bo nie wszystko w sprawach państwa to polityka. Są bardzo ważne kwestie, które nie mieszczą się w tym sporze. Dla mnie wielką bolączka jest kryzys społeczny młodego pokolenia. Oni unikają angażowania się w sprawy publiczne i to różni moją generację z lat młodości od dzisiejszych 20-, 30-latków. Kiedyś walczyliśmy o idee, sprawiedliwość i godność, wiedząc, że to kosztuje wyrzuceniem z pracy, ze studiów i biedą. Dziś nie oceniam tak, że młodzi są oportunistami i konformistami, bo ich postawa braku aktywności na rzecz publiczną wynika raczej z tego, że od najmłodszych lat są uczeni strachu przed przegraną. Zbyt silna indywidualizacja, postrzegana po nowemu, i obawa przegranej to element współczesnego wychowania także przez szkołę, ale z drugiej strony tych młodych nikt nie porywa, nie zachęca dobrym wzorem do działania publicznego. To ewidentna porażka ćwierćwiecza, mimo przecież ogólnie lepszego wykształcenia tej młodej grupy społecznej - mówiła, kilkukrotnie podkreślając ten wątek, prof. Staniszkis.
Porażką tego czasu po Okrągłym Stole jest też kryzys i zapaść inteligencji. W tym zakresie Jadwiga Staniszkis widzi swego rodzaju znak czasów komercji, ale również błędy kolejnych ekip rządzących, w tym bardzo duży byłej minister szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej.
- To co za jej czasów zrobiono z pozycją uczelni i rolą społeczną naukowego środowiska uniwersyteckiego, jest skandalem, bo całe gałęzie nauk humanistycznych kasuje się, przykładając do tego wyłącznie miarkę demograficzną - nie zostawiała suchej nitki na byłej minister profesor socjologii z Uniwersytetu Warszawskiego.
Po mijającym właśnie 25-leciu jesteśmy społeczeństwem innym niż przed zmianami. Widać to ostatnich badaniach społecznych prowadzonych przez prof. Czaplińskiego, na które powołuje się także prof. Staniszkis.
- Słabo oceniamy efektywność państwa i samorządów, za to wysoko własne dokonania. To świadczy o naszym silnym indywidualizmie, ale też i o tym, że spory potencjał nadziei i optymizmu mają tylko osoby silne. Jednak to za mało, by starczyło dla wszystkich, państwa i naszego rozwoju. Za dużą cenę zrobiliśmy przez te lata duży krok na zachód, ale teraz wewnątrz siebie powinniśmy zrobić krok ku rzeczywistej wspólnocie. Owszem można siąść i płakać, lecz dzięki wiedzy możemy iść do przodu i rozwijać się - dodaje otuchy pani profesor.
- Przy Okrągłym Stole nie byłam, Balcerowicz też nie, jednak marzyliśmy o czymś nowym, o państwie, które można zbudować na zdrowych zasadach i o społeczeństwie, które będzie miało na to realny wpływ. Nie wszytsko się udało, niektóre projekty zepsuto, co nie znaczy, że cały ten okres trzeba spisać na straty. Dalej to trzeba usprawniać i budować, także i głównie poprzez uczestniczenie w wyborach. Demokracja nie jest idealna, ale tylko przez oddanie głosu w wyborach do PE, samorządowych, parlamentarnych czy prezydenckich mamy szansę nie wpuszczać tam ludzi bez dorobku, bez pomysłu i bez wiedzy. Lepsze to i możliwe do zrealizowania, niż pozbawianie siebie poczucia tej mocy sprawczej, którą widać, gdy właśnie w akcie wyborczym tworzy się wspólnota społeczna, wartości, przekonań i interesów obywateli - przekonywała prof. Staniszkis.
Już na koniec własnej oceny ćwierćwiecza po Okrągłym Stole Jadwiga Staniszkis powiedziała: Biorąc pod uwagę całość przyczyn i skutków zmian w Polsce, mogę o sobie powiedzieć, że jestem taką pesymistyczną optymistką.
Piotr Kaniewski
Na zdjęciu tytułowym: prof. Jadwiga Staniszkis na spotkaniu w Płońsku (fot. Dariusz Kaźmierczak).
Spotkanie panelowe „Okrągły Stół 25 lat później - sukces czy porażka?" odbyło się w sali teatralnej kościoła pw. św. Maksymiliana w Płońsku, w piątek 16 maja. Organizatorami panelu był Region Płocki NSZZ Solidarność oraz Rada Oddziału NSZZ Solidarność w Płońsku.
Obok prof. Jadwigi Staniszkis w dyskusji udział wzięli Wojciech Kępczyński - szef Regionu Płockiego Solidarności oraz Jacek Pawłowicz z Instytutu Pamięci Narodowej, a także przybyli na spotkanie mieszkańcy Płońska.
PS. Aby nie mieszać stylistyki i formy przekazuję relację z głębokiego i krytycznego naukowo, ale też obiektywnego w sensie społecznym wystąpienia Pani Jadwigi Staniszkis. Nie zrelacjonuję natomiast wystąpienia przedstawiciela IPN, gdyż w sporej części przekaz ten może być tylko tematem felietonu, bo nie odnosił się zasadniczo do tematu spotkania.